7/17/2015

7/17/2015

Chemise à la reine / robe en chemise - ta sama suknia?

Jak zapewne większość z Was doskonale wie, żadna suknia z XVIII wieku nie interesuje mnie tak bardzo, jak robe en chemise i wszystkie ubiory, których genezę wywieść można od zwykłej koszuli spodniej. W związku z tym dziś chciałabym poruszyć pewne zagadnienie, które bardzo często traktowane jest w środowisku "po macoszemu", a które mnie osobiście wydaje się niezwykle istotne, a więc kwestię nazewnictwa "sukien-koszul". Internet serwuje nam zazwyczaj dwie nazwy, stosowane najczęściej zamiennie : chemise à la reine robe en chemise. Tylko czy rzeczywiście nazwy te oznaczają dokładnie to samo? 

Elisabeth Vigee-Lebrun Księzna de Polignac, 1783



Historia wejścia sukni-koszulki do mody codziennej jest raczej powszechnie znana - w 1783 roku w Salonie akademii zawisł oficjalny portret Marii Antoniny, która zamiast przystającej jej majestatowi sukni dworskiej (robe de cour), pozowała do niego ubrana była w białą, luźną sukienkę, stanowiącą coś na kształt robe de chambre, a więc niezobowiązującej sukni noszonej przed południem w prywatnych apartamentach. Mimo że strój ten uznano na nieodpowiedni do pokazywania na oficjalnym portrecie (z tego też powodu musiał on zostać z Salonu usunięty), sama suknia, wygodna i niekrępująca ruchów, niezwykle wręcz przypadła Paryżankom do gustu. I chociaż sama Elisabeth Vigee-Lebrun, autorka osławionego portretu, z oburzeniem zanotowała, że "ludzie, chcąc oczernić królową, uznali, że pozowała ona w samej koszuli", określenie to dość szybko straciło swój pejoratywny charakter i stało się ogólnie przyjętym określeniem nowego typu stroju. 


Elisabeth Vigee-Lebrun Maria Antonina, 1783

Już w następnym roku w Galerie des modes opublikowane zostały trzy ryciny, które proponowały nową suknię właśnie jako poranny negliż. Wszystkie trzy bazowały na portecie Marii Antoniny namalowanym przez Elisabeth Vigee-Lebrun i podpisane zostały jako chemises à la reine - "koszulki w stylu królowej". Co je charakteryzowało? Wszystkie trzy były jednoczęściowe (nie posiadały oddzielnie krojonego stanika i spódnicy), otwarte z przodu, posiadały kołnierze, luźne, bufiaste rękawy i były przepasane w talii szarfą. Wszystkie trzy ryciny utrzymane były dodatkowo w bardzo sielankowym, pasterskim klimacie, o czym świadczą między innymi słomiane kapelusze. 

Chemise a la reine, 1784

Chemise a la reine, 1784

Chemise a la reine, 1784

A jednak w tym samym numerze Galerie des modes zaprezentowana została też inna rycina ukazująca "suknię-koszulkę" - przedstawiona niej została kobieta należąca do królewskiego dworu, ubrana w bardzo prostą suknię z długim rękawem, z chustą osłaniającą dekolt, fartuszkiem przewiązanym w talii i czepkiem na głowie. Nie ma tu mowy ani o "sielankowym charakterze", ani o podobieństwie do sukni noszonej na portrecie przez Marię Antoninę, ani w końcu o samej chemise à la reine. Jak bowiem głosi podpis umieszczony pod rysunkiem, jest to po prostu "rodzaj chemise". Oznacza to, że od samego początku określenie "koszula w stylu królowej" zarezerwowane było tylko i wyłącznie dla tych sukien, które dokładnie powtarzały cechy sukni Marii Antoniny. 

Chemise, 1784

Po roku 1785 wzrost popularności "sukien-koszulek" stała się odwrotnie proporcjonalna do królowej Marii Antoniny, która de facto sama, po ukończeniu trzydziestego roku życia, uznawszy, że czas dorosnąć i zacząć dbać o swój wizerunek, oficjalnie ogłosiła koniec z noszeniem sukien odpowiednich tylko dla młodych kobiet, a więc między innymi właśnie "koszulek". Decyzja jej okazała się podwójnie chybiona - nie dość, że straciła swoją pozycję "królowej mody", która od tamtej pory zaczęła żyć własnym życiem, to jeszcze w niczym nie polepszyła swojego wizerunku, który także żył już własnym życiem i z każdym rokiem tracił coraz bardziej. Jak to wszystko wpłynęło na samą "suknię-koszulkę"? Tak, że z każdym rokiem coraz bardziej oddalała się od swojego "królewskiego" pierwowzoru - zarówno na gruncie kroju, jak i nazewnictwa. Raz na jakiś czas pojawiały się więc ryciny przedstawiające wariacje na temat chemise opatrzone różnego rodzaju fantazyjnymi nazwami, takimi jak chemise à la Floricourt ("koszula w stylu Floricourta") czy chemise à la Jesus ("koszula w stylu Jezusa"). Co pozostało w nich z pierwowzoru? Tylko i wyłącznie podstawa kroju, czyli jednocześciowość i otwarcie z przodu na całej długości. Różne były natomiast tkanina, rękawy czy typ kołnierza. 

Chemise a la Jesus, 1785

Po 1785 roku nazwy "koszulek" przestały być jednak różnorodne i wszystkie, mimo wielu różnic, zaczęły być podpisywane w ten sam sposób, jako robes en chemise. Były to już wówczas suknie pół-formalne, odpowiednie nie tylko do biegania po łące, ale i do załatwiania codziennych sprawunków. Suknie noszone nie tylko przez szlachcianki, ale i, co najważniejsze, mieszczanki. Kolorowe, uszyte z materiałów w kropki i paski, o długich, wąskich rękawach i z dekoltem przysłoniętym obfitymi chustami. 


Robe en chemise, 1786

Robe en chemise, 1788

Robe en chemise, 1788

W czasie rewolucji suknie te, całkowicie zmaskulinizowane, bynajmniej nie odeszły w zapomnienie. W zapomnienie odeszła natomiast postać znienawidzonej królowej - i tak jak "rewolucyjna chemise" w niczym nie przypominała już swojej "rojalistycznej poprzedniczki", tak i na gruncie nazewnictwa z Marią Antoniną nie miała już nic wspólnego. 

Chemise geecque, 1789

Myślę, że dokładna analiza rycin i ich opisów pozwala dość do wniosku, że najbardziej ogólnym określeniem "sukni-koszulki" jest po prostu robe en chemise, i że można ją stosować w każdym przypadku i czasie. Natomiast chemise à la reine oznacza tylko i wyłącznie te chemises, które dokładnie powtarzają model znany z portretu Marii Antoniny, a więc nie tylko jednoczęściowy krój i otwarcie z przodu, ale także kołnierz, bufiaste rękawy, szarfę w talii i charakterystyczny, nieco "pasterski" charakter. Jeśli którejś z tych cech danej sukni brakuje, wtedy powinniśmy nazwać ją po prostu robe en chemise

Rosyjski portret z 1791 roku. To NIE jest chemise a la reine

Na koniec chciałabym jeszcze powiedzieć kilka słów o zmianach na blogu, które już wprowadziłam i które wprowadzić dopiero zamierzam. Przede wszystkim uprościłam nieco szatę graficzną i zdecydowałam się na ascetyczne, białe tło. Do tej pory byłam zagorzałą przeciwniczką bieli w tle, jednak doszłam do wniosku, że zamieszczam na blogu tyle kolorowych ilustracji, że, posiadając dodatkowo kolorowe tło, robi się trochę zbyt pstrokato. Zrobiłam poza tym małą czystkę we wpisach i właściwie większość sprzed 2014 roku została usunięta (tylko i wyłącznie z pożytkiem dla tych, którzy mogliby na nie trafić). Poza tym uaktualniłam zakładkę "historia mody" i jest teraz, mam nadzieję, nieco bardziej czytelna. W najbliższym czasie zmianie ulegnie też nazwa bloga, z tym, że póki co adres pozostanie taki sam. A poza tym od kilku dni możecie śledzić mnie na Instagramie, do czego serdecznie zapraszam (chociaż sama nazwa konta pewnie jeszcze na dniach ulegnie zmianie, o czym z góry uprzedzam). Przy okazji koniecznie podajcie mi w komentarzach linki do Waszych profili! No i oczywiście koniecznie dajcie znać, jak spodobał Wam się dzisiejszy wpis i co myślicie o moich wnioskach! 

Pozdrawiam, 
Gabrielle 

15 komentarzy:

  1. Bardzo fajny wpis! :) Jestem pod wrażeniem Twojej wiedzy! Zawsze myślałam, że robe en chemise i chemise à la reine to jedno i to samo. To mój ulubiony rodzaj sukni z XVIII wieku i teraz wiem, że bardziej podoba mi się typowa chemise à la reine :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Też długi czas tak myślałam, ale kiedy przeanalizowałam ryciny, okazało się, że takie rozróżnienie jednak istniało, o czym niestety chyba jednak mało kto wie :/

      Usuń
  2. Wiesz, nie mogę powiedzieć że tym razem mnie zaskoczyłaś treścią (:D), ale dobrze mieć to w wersji którą można podrzucać ludziom i linkować na blogu. Mówiąc szczerze za fasonem chemise a la reine nie przepadam - zdecydowanie wolę węższe rękawy. Zresztą suknie-koszulki od początku nie potrafiły skraść mojego serca i póki co nie zanosi się na zmianę (chociaż no dobra, ta niebieska z 86 jest śliczna <3)

    Ostatnio znów przeglądałam twoje posty o garderobie z dekad 2 połowy xviii - można liczyć na to, że do tych wcześniejszych z pierwszej połowy wieku się pojawią? To naprawdę świetny odnośnik kiedy szuka się jakiejś informacji na szybko :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak bardzo chciałam być zaskakująca :D Wiesz, mnie one wizualnie też jakoś szczególnie nie porywają i chyba nie chciałabym jednak ich nosić :D Można liczyć - pojawią się w najbliższym czasie :)

      Usuń
  3. Muszę poczytać coś więcej o Elizabeth Vigee Lebrun, ciekawa historia z tym portretem. Post wspaniały, masz wielką wiedzę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Polecam "Wspomnienia" Elisabeth Vigee-Lebrun, są naprawdę bardzo ciekawe i wciągające :)

      Usuń
  4. Jejciu, ta druga z rycin "Galerie des modes" to chyba najbrzydsza chemise, jaką w życiu widziałam :D Wygląda, jakby właścicielka wybrała się na spacer podczas gwałtownej nawałnicy z deszczem i piorunami :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę uważasz, że to ta jest najbrzydsza? Ja zawszę na największą paskudę typowałam tę w cytrynowe groszki, chociaż istotnie ta zielona nie jest wiele lepsza :D

      Usuń
  5. Strój został skrytykowany, a później tyle kobiet się nim zachwyciło. Bardziej podobają mi się koszulki w stylu królowej. Te kołnierze i rękawy wyglądają naprawdę sielankowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, chociaż z drugiej strony wyjazd na wieś w białej sukni mógłby okazać się dość ryzykowny :D

      Usuń
  6. Nie wiem dlaczego, ale jakoś mnie odpychają te chemises na rycinach.. takie pstrokate, ani to jakiegoś kształtu nie ma, ani nic.. ale za to taka prostą "marioantoninową" chemise à la reine chętnie bym nosiła!
    A tak w ogóle to bardzo fajny post, znowu się czegoś nowego dowiedziałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Mnie też odpychają, naprawdę :D To jest w ogóle bardzo ciekawe, że na obrazach zawsze wyglądają naprawdę ładnie, jak przychodzi rycina, to nie wiadomo, czy śmiać się, czy płakać :D

      Usuń
  7. Ech, suknia chemise nie ma dla Ciebie tajemnic! Choć, znając życie, im dalej w las tym więcej drzew i jest w tej kwestii pewnie jeszcze wiele do odkrycia :)

    Ta Chemise geecque z 1789 wygląda świetnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma mnóstwo, ale przynajmniej mam świadomość, co dokładnie jest tą tajemnicą, więc usilnie próbuję ją rozwikłać :D Też ją lubię - to jakiś rewolucyjny koszmarek, ale ma w sobie coś intrygującego :D

      Usuń

Copyright © Modna historia , Blogger