Większość z Was zapewne doskonale kojarzy chemise a la reine, suknię wywodzącą się z koszuli spodniej, która spopularyzowana została za sprawą portretu Marii Antoniny autorstwa Elisabeth Vigee-Lebrun z 1782 roku. Jako że sama nazwa oznacza po prostu koszulę w stylu królowej, uznajmy ten portret za jej sztandarowy przykład. Jaka jest więc idealna koszulka? Biała, luźna, krojona w całości, z dużym kołnierzem i bufiastymi rękawami, przepasana w talii kolorową szarfą, z gorsetem stożkowym (przede wszystkim spłaszczającym biust) pod spodem. Jak jednak można się domyślać, chemise ulegała mnóstwom metamorfoz i przemian, o których chciałabym Wam dzisiaj napisać.
![]() |
Elisabeth Vigee-Lebrun Maria Antonina, 1782 |
1. Podniesiona talia.
Maria Antonina nosiła suknie w stylu chemise w swoim petit hameau, stylizowanej pseudo-wsi w Wersalu. W dworskich kręgach suknia ta była więc znana przed wystawieniem słynnego portretu w akademii. Największą zwolenniczką tych sukien była sama jego autorka, Elisabeth Vigee-Lebrun i wcale by mnie nie zdziwiło, gdyby to właśnie ona była pierwszą osobą, która takie nosiła. W 1781-2 namalowała autoportret, na którym nosi właśnie taką suknię-koszulkę. Z tym, że jej wersja pozbawiona jest dekoltu, a szarfę umiejscowioną ma tuż pod biustem. Zwróćmy uwagę na same jej piersi, których kształt wyraźnie rysuje się pod marszczeniem koszulki - raczej nie były to jeszcze lata, kiedy w użycie wchodzić zaczął nowy typ gorsetu z wyraźnie zaznaczonymi miseczkami. Myślę, że Vigee-Lebrun pod odcinaną pod biustem suknię-koszulkę nie wkładała żadnego gorsetu.
![]() |
Elisabeth Vigee-Lebrun Autportret, 1781-2 |
Podobny brak gorsetu możemy zobaczyć na portrecie pani Polignac autorstwa Vigee-Lebrun. Jej chemise ma nie tylko podniesioną talię, ale jest również bardzo mocno wydekoltowana - suknia ta wyraźnie jest rozcięta z przodu i ściągana za pomocą sznureczka przy kołnierzu, który na portrecie został jednak rozluźniony. Rok później Vigee-Lebrun namalowała portret pani Polignac w bardziej tradycyjnej chemise, z bufkami, szarfą w talii i wyraźnie spłaszczonym przez gorset biustem.
![]() |
Elisabeth Vigee-Lebrun Madame Polignac, 1782 |
Nie wiem, czy pani Polignac nosiła tę suknię - z podniesioną talią i bez gorsetu - w rzeczywistości, czy założyła ją jedynie na potrzeby portretu. W identycznej, lecz ściągniętej sznureczkiem sukni pozowała w latach 90 Elżbieta Lubomirska. Być może jest to ta sama suknia, w której pozowała wcześniej pani Polignac. Wtedy musielibyśmy dojść do wniosku, że jest to jedynie suknia malarska, a tym samym stwierdzić, że suknie z podniesioną talią nie były jeszcze wówczas noszone w rzeczywistości i że nawet w Petit Hameau wielkie damy nie pozwalały sobie na zrzucenie gorsetów i całkowity "powrót do natury". Teza ta nie dotyczy jednak samej Vigee-Lebrun, która nie była wielką damą, a zakochaną w antyku artystką, z pewnością więc, jeśli nie odrzuciła gorsetu całkowicie, bardzo szybko przyjęła jego nową formę z oddzielnymi miseczkami, która pojawiła się już na początku lat 90.
![]() |
Elisabeth Vigee-Lebrun Izabela (Elżbieta) Lubomirska |
2. Brak kołnierza.
Brak kołnierza to bardzo częste zjawisko, jakie możemy obserwować w sukniach-koszulkach. Działo się tak przede wszystkim w latach 90, kiedy suknie ulegały coraz większemu uproszczeniu. Taką suknię, połączoną z długimi, wąskimi rękawami, bardzo często możemy spotkać pod nazwą robe de gaulle, jednak bezpośrednio wywodzi się ona z sukien chemizowatych, także nazwanie jej robe en chemise również jest jak najbardziej poprawne.
![]() |
Jacques Louis David Pani Seriziat, 1795 |
3. Długie wąskie rękawy.
Jednak długie wąskie rękawy bardzo często zobaczyć można także w połączeniu z bardzo obszernym kołnierzem. Jak na tej pięknej angielskiej miniaturze z lat 80:
![]() |
John Downman Hrabina Derby, 1780 |
W latach 90 niezwykle popularne stały się krótkie rękawy z koronkową falbanką mniej więcej na długości 3/4 rękawa, towarzyszące prostym sukniom en chemise, Widziałam wersję z dekoltem prostym lub ozdobionym wąską falbanką z koronką. Nie wiem, czy suknia ta miała jakaś swoją nazwę (znając XVIII wiek, na pewno), jedna z rycin przedstawia ją jako chemise a l'anglaise.
![]() |
Antoine-Jean Gros Madame Pasteur, 1795 |
5. Spódnica spodnia.
Suknie en chemise nigdy nie noszone były samodzielnie - pod spodem, przede wszystkim, znajdowała się halka lub dodatkowa spódnica spodnia. Najczęściej panie wybierały spódnice spodnie w kolorze białym, jednak czasem decydowały na przykład na kolorowy, bardzo nęcący prześwit i pod białą koszulkę wkładały spódnice w mocnym kolorze. Takie rozwiązuje proponuje poniższa rycina pochodząca z 1788 roku:
![]() |
Źródło obrazka. |
Rycina z 1789 "idzie" o krok dalej i proponuje podwiązanie chemise i ukazanie oczom publiczności kolorową spódnicę spodnią:
![]() |
Źródło obrazka. |
Tak jak napisałam, wiele sukien en chemise było otwartych z przodu i ściąganych jedynie za pomocą sznureczka przy kołnierzu. Dlatego w żaden sposób nie powinniśmy być zdziwieni, jeśli kiedyś natkniemy się na chemise z otwartą z przodu spódnicą, ukazującą spódnicę spodnią.
6. Kolor.
![]() |
Źródło obrazka. |
6. Kolor.
![]() |
Źródło obrazka. |
Rycina z 1786 roku proponuje natomiast suknię en chemise w pięknym, granatowym kolorze:
Na poniższym portrecie z lat 80 zobaczyć możemy chemise w intensywnym odcieniu niebieskiego:
![]() |
Źródło obrazka. |
Na poniższym portrecie z lat 80 zobaczyć możemy chemise w intensywnym odcieniu niebieskiego:
![]() |
Anton Graff Anna Maria Frederike von Taube, 1780 |
Inny portret, pochodzący już z lat 90, pokazuje natomiast kobietę ubraną w suknię w stylu chemise w pięknym odcieniu fioletu:
![]() |
Madame Nicaise Perrin, ok. 1790 |
7. Poziome marszczenie stanika.
Suknie w stylu chemise nie musiały być marszczone pionowo - z równym powodzeniem marszczono ich staniki poziomo. Jak w przypadku sukni Francis Russel z portrety George'a Romneya:
![]() |
George Romney Francis Russell, 1785-7 |
Ale nie dajmy się zwieźć - poziome marszczenie na staniku nie przemieni robe w chemise. Tego typu marszczenia często wykorzystywano też w innych sukniach, takich jak robe a l'anglaise. Tego typu problematyczną suknię ma na sobie księżniczka Lamballe na portrecie z 1788 roku. Jest jasna, ma kołnierz, szarfę w talii i marszczony poziomo przód. Wyraźnie jednak marszczenie to pojawia się jedynie z przodu, tył jest dopasowany jak w przypadku sukien a l'anglaise. Myślę, że księżniczka Lamballe ma na sobie round gown - suknię bardzo podobną w kroju do robe a l'anglaise, jednak bez rozciętej spódnicy wierzchniej.
![]() |
Antoni Hickel Księżniczka de Lamballe, 1788 |
Poniższa suknia, mimo zaokrąglonego z przodu i z tyłu stanika, kojarzy się przede wszystkim z suknią angielską, jednak poziomie marszczenie stanika świadczy o fascynacji jej twórcy sukniami w stylu chemise.
![]() |
Suknia z lat 1785-1790. |
![]() |
Suknia z lat 1785-1790. |
8. Robe a l'anglaise en chemise.
W tym miejscu chciałabym wspomnieć o wszystkich tych sukniach, które na pierwszy rzut oka wyglądają jak suknie en chemise, jednak nie możemy dać się im zwieźć - to tak naprawdę suknie angielskie, które je udają. W 1782 roku Elisabeth Vigee-Lebrun namalowała piękny portret pani du Barry, na którym ma ona na sobie suknię z kołnierzem, bufkami i szarfą, które niedługo później stały się nieodłącznymi elementami sukni en chemise. Nie jest to jednak chemise, ponieważ jest wyraźnie zszyta z dwóch części - ma oddzielny stanik i spódnicę.
![]() |
Elisabeth Vigee-Lebrun Madame du Barry, 1782 |
![]() |
J.F.A.Tischbein Fryderyka Luiza Wilhelmina, księżniczka d’Orange-Nassau, 1788 |
![]() |
Joshua Renyolds Panna Stanhope, lata 80 |
9. Caraco en chemise.
W pierwszej połowie lat 90 kobiety nosiły przede wszystkim wywodzące się z ubioru mieszczańskiego żakiety. Wśród nich był jeden, który nazwać możemy caraco en chemise - żakiet naśladujący suknię-koszulkę, z poziomowymi marszczeniami na staniku i baskinką z tyłu. Jak na poniższej rycinie z 1792 roku:
![]() |
Źródło obrazka. |
10. Chemise w służbie rewolucji.
Bardzo istotne wydaje mi się pytanie, co stało się z suknią w stylu chemise w czasie rewolucji. Po przeanalizowaniu obrazów i rycin z tamtego czasu doszłam do wniosku, że stała się ona narzędziem ówczesnej propagandy, jednak są to tylko moje przypuszczenia. Wydaje mi się, że była ona zbyt rojalistyczna i zbyt kojarząca się z sielankami arystokracji, żeby pozostać w niezmienionej formie w okresie obalenia monarchii. Przede wszystkim - na rycinach nie była już podpisywana a la reine. Zmienił się także jej krój - propagowana chemise była suknią pół-formalną, przypominającą nieco redingote, o formie już nie lekkiej i frywolnej, ale pełnej surowości. Obowiązkowym elementem dopełniającym ją stało się obszerne, zasłaniające całą szyję fichu. Taką "nową chemise" możemy zobaczyć na przykład na poniższej rycinie z 1790 roku:
![]() |
Źródło obrazka. |
![]() |
Źródło obrazka. |
11. Nazewnictwo.
Nazewnictwo sukni-koszulki również jest kwestią nieco bardziej skomplikowaną. Moim zdaniem (ale jest to tylko moje zdanie) nazwa chemise a la reine powinna być zarezerwowana tylko do sukien bezpośrednio odwołujących się do sukni z portretu Marii Antoniny. Wszystkie inne, jeśli nie znamy dokładniejszej nazwy (jak chociażby ta chemise a l'anglaise) powinno się nazywać po prostu chemise. W latach 90 słowo chemise oznacza suknie, które w języku angielskim określamy mianem round gown, a więc te, które nie mają otwartej spódnicy wierzchniej ukazującej spódnicę spodnią. W epoce dyrektoriatu, kiedy suknie te osiągną apogeum roznegliżowana, obok nazwy chemise pojawiać się będzie tunique, bezpośrednio odwołująca się do kultury rzymskiej. Poniżej zamieszczam rycinę z 1792 roku, na której suknia podpisana została jako chemise, chociaż my pewnie nigdy sami z siebie byśmy ją o to nie podejrzewali:
![]() |
Źródło obrazka. |
Pozdrawiam,
Gabrielle
Bardzo interesujący post! Moda jest taka plastyczna! Jeden typ sukienki, a tyle wariantów :) Najbardziej podoba mi się ta, którą ma na sobie pani Polignac (podobną mam w awatarze), ale granatowa też została mi w pamięci ;) No i Gaulle, która jest wciąż na mojej liście...
OdpowiedzUsuńRewolucyjna kariera tych sukienek jest intrygująca... Mam jednak wrażenie, że biel była zbyt rojalistyczna, a czapka frygijska lepiej komponowała się z mieszczańskim caraco w trzech barwach. Ale to tylko moje domysły...
Właśnie ta biel trochę mi przeszkadza w mojej koncepcji :D Jedyne, co mnie zastanawia, to kto wydawał ówczesne pisma modowe - bo jeśli to byli rewolucjoniści, to raczej nie zamieszczali w nim "mody dla rojalistek". I tylko na tej podstawie myślę, że ich ideologia po prostu musiała się zmienić. Potwierdza to też ich późniejsze przekształcenie się w suknie nawiązujące do rzymskich tunik :)
UsuńTo też bardzo możliwe, nawet nie pomyślałam o tym, że faktycznie same żurnale mogły być narzędziem rewolucyjnej propagandy :) Może w takim przypadku chemise służyłaby nie tyle do agresywnego promowania poglądów, ile raczej sprytnego wprowadzania nowego ładu na miejsce starego. Stara, dobra chemise wciąż kojarzyła się sentymentalnie, a płynący czas niezauważenie przekształcał jej linię i poszczególne elementy, przez co straciła dawne konotacje i jako suknia "rzymskia" zyskała nowe znaczenie...
Usuń(Fascynujący temat!)
No właśnie, skoro za "rojalistyczny" strój można było zostać aresztowanym, to przecież raczej nikt nie proponował go w swoich gazetach. A one mają wyraźnie cechy "pro-ludowe" - same w nich żakiety, redingoty no i właśnie te nowe chemise. Podobno ten gorset z oddzielnymi miseczkami także wywodził się z ubioru niższych sfer, a do rewolucyjnych chemise ryciny proponują chyba tylko takie. W tym żurnalu z 1792 roku była np chemise przepasana szarfą z motywem postaci w stylu malowideł z greckich waz, co też świadczy o tym, że raczej świadomie je antykizowano :)
UsuńNiesamowite, jak wielu z tych obrazów nie znałam i jak dużo nie wiedziałam o chemiskach! Bardzo przydatny post! :) Pod względem kostiumowym najbardziej chyba spodobały mi się te kolorowe chemise (bez tego posta dalej nazywałabym je robe de gaulle), szczególnie niebieska Anny Marii Frederike von Taube. Przywróciła mi ochotę do szycia czegoś osiemnastowiecznego :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogłam Ci przywrócić ochotę na XVIII wiek! Myślę, że one mają dużo wspólnego z gaulle, ale te wszystkie różnice są tak płynne, że nie wiem, czy nawet nie warto się nad nimi zastanawiać :D Zwłaszcza, że pani von Taube i tak nie była Francuzką, więc dla niej samej suknia ta nosiła pewnie jeszcze zupełnie inną nazwę :)
UsuńByla z Kuronska, to by vás mohlo zajímat ještě víc než francouzská móda. ;-) Taky bych si takovou chtěla někdy ušít, jsou to jedny z mých nejoblíbenějších historických šatů!
UsuńJinak podle modehistorique, gaulle vůbec není historicky používaný termín, tehdy se zřejmě tomu všemu říkalo chemise.
Zgrałyśmy się- właśnie wczoraj skończyłam moją chemise a la reine. :)
OdpowiedzUsuńNie sądziłam, że ten wzór ma tyle sekretów! Najbardziej zaskoczył mnie wątek o kolorach. Do tej pory byłam pewna, iż chemise może być tylko biała. Powinnam wiedzieć jednak, że moda XVIII wieku jest bardzo niepokorna i nieskrępowana zasadami. :)
Właśnie sobie przypomniałam jeden z autoportretów Elisabeth Vigée-Lebrun:
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/6/62/Elisabeth_Vigée-Lebrun_-_Self-Portrait_-_WGA25086.jpg
Wygląda więc na to, że to także suknia rodzaju chemise.
Oo, a według którego wzoru uszyłaś swoją chemise? :) Tak, w XVIII wieku wszystko jest możliwe, ta moda nieustannie mnie zaskakuje i sama czuję się w niej bardzo zagubiona. Te chemise też ciągle mają przede mną mnóstwo sekretów, ale dzisiaj bardzo trudno jest prześledzić, jak dokładnie przebiegała ich kariera. Tak, Vigee-Lebrun sama napisała w swoim pamiętniku, że w tamtych latach nosiła tylko suknie w stylu chemise :)
UsuńMoja chemise chyba najbardziej podobna jest do tej, którą nosi Pani Seriziat. Zrezygnowałam z wykończenia dekoltu falbanką, ale zastanawiam się, czy nie lepiej by było umieścić tam jednak jakąś ozdobę. :) Rękawy nie są bufiaste, ale też nie bardzo wąskie i sięgają lekko za łokieć.
UsuńCiężko znaleźć mi dobry przykład, nawet wśród tylu obrazów i rycin... Cóż, widocznie też poniosła mnie fantazja, jak w przypadku XVIII-wiecznych arystokratek! :)
Piękne suknie :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podobają! :)
UsuńGabrielle, zobacz to: http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/b/b8/LibertyTreePlanting.jpg te kobiety są z pewnością rewolucjonistkami, a mają białe suknie jedynie ozdobione wąskimi trójkolorowymi szarfami, widać interpretacja bieli zależała od tego kto ją nosił :) Bardzo mi się podoba suknia Madame Nicaise Perrin, jednak widać, że materiał jest gruby ( wygląda na satynę) przez co marszczenie nie jest tak delikatne jak na innych, eh, nie wiem jak musiałabym sobie spłaszczyć biust, żeby w tym jakoś wyglądać :D Lubię też bardzo te suknie z rycin z końca wieku:) O, znalazłam jeszcze tą suknię:
OdpowiedzUsuńhttp://33.media.tumblr.com/tumblr_lqab2ivKFO1qga5wno1_1280.jpg
wygląda na chemise i z pewnością jest rewolucyjna :)
Dziękuję Ci bardzo za linki, Marylou! Czyli jednak chemise została podporządkowana rewolucji, właściwie inaczej pewnie by się nie uchowała w tamtych czasach. Myślę, że biel stroju mogła być niebezpieczna dopiero w czasie wielkiego terroru, ale to było dopiero w 1794 roku, więc myślę, że przed nim mogła być jak najbardziej zgodna z duchem rewolucji :) Rzeczywiście, suknia pani Perrin chyba nie grzeszy jakością materiału :)
UsuńFioletowa ma niesamowity kolor.
OdpowiedzUsuńTeż myślę, że to piękny odcień :)
UsuńGabrielle, jak ja uwielbiam twoje posty:D Chemise są piękne, prawie wszystkie (pomińmy milczeniem ten zielono pomarańczowy koszmarek), choć te granatowa spodobała mi się najbardziej (jakoś nie lubię się z czystą bielą). Robe de gaulle mam na liście "kiedyś na pewno uszyję". Takie idealnie moje połączenie:)
OdpowiedzUsuńPS.Kapelusz Fryderyki Luizy<3
Nawet nie wiesz, jak bardzo mnie to cieszy! :) Ten zielono-pomarańczowy koszmarek został w dodatku podpisany "a la Jesus", co samo w sobie jest niezwykle interesujące. Może jej krój bazował na jakimś żydowskim? :) Też uwielbiam ten kapelusz, jak i całą suknię! :)
UsuńNajbardziej podobają mi się te, które wcale nie kojarzą mi się z epoką: http://3.bp.blogspot.com/-29LH3-blC_w/U71O4UanlII/AAAAAAAAJlM/jqZNYvUFDZY/s1600/Reynolds.jpg i http://2.bp.blogspot.com/-LSBGHcnzoZE/U71EbEK8pEI/AAAAAAAAJkY/PkA9QJ9hMpo/s1600/1795pasteur.jpg
OdpowiedzUsuńPowiedziałabym, gdyby nie Twój wpis, że to wymysły malarza :D
Suknia pani Pasteur na pewno jest rzeczywista, to bardzo modny krój w tamtym czasie. Ale suknia z portretu Reynoldsa bardzo możliwe, że jest tylko wymysłem malarza - on zazwyczaj ubierał przecież swoje modelki w luźne, antykizujące szatki. Ale ta trochę mi się kojarzy z chemise :)
UsuńNie kojarzyłam tego obrazu pierwszego, ignorantka ze mnie!
OdpowiedzUsuńSuknia absolutnie nie wydaje mi się prosta, za to bardzo mi się podoba.
Też bardzo mi się podoba! Ta z portretu Marii Antoniny to chyba jej najbardziej znany model, ale mi zdecydowanie bardziej podobają się te z innych portretów :)
UsuńPo pierwsze pogratuluję postu. Znowu na rewelacyjnym poziomie, ciekawy. Bardzo zabawna jest rycina z 1788, co ta kobiet ma na głowie XD? Jeśli chodzi o rewolucję to moim zdaniem robe en chemise nosiły zwolenniczki rewolucji, gdyż jest to suknia prosta, ale przede wszystkim wolna, niekrępująca, a przecież jednym z haseł rewolucji była Wolność. Ale mogę się mylić. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, cieszę się, że Ci się spodobał! Cóż, lata 80 były niezwykle szalone i chyba nie ma takiej rzeczy, której by wtedy nie noszono na głowie. Masz na myśli to coś, co przypomina kaszkiet? Z tym też spotykam się po raz pierwszy :D Cieszę się, że podzielasz moje zdanie w tym względzie! :)
UsuńBardzo ciekawe i rzeczowe opracowanie :)
OdpowiedzUsuń