1/10/2015

1/10/2015

Duch rzymski w modzie kobiecej, czyli neoklasycystyczna moda lat 1794-1804

9 thermidora roku II, a więc 27 lipca 1794 roku, miał miejsce przewrót termidoriański, którego celem było obalenie Wielkiego Terroru i rządów jakobinów. 10 thermidora, na Placu Rewolucji, zgilotynowani zostali Robespierre i jego najbliżsi współpracownicy. Tym samym rozpoczął się we Francji okres dyrektoriatu (kiedy na mocy Konwentu miała być ona rządzona przez pięciu dyrektorów), który trwał aż do 8 listopada 1799, a więc do przewrotu 18 brumair'a dokonanego przez Napoleona. Przewrót termidoriański odbił się jednak nie tylko na polityce, ale także na obyczajach i modzie. To właśnie w okresie dyrektoriatu narodziła się bowiem moda, którą dziś śmiało możemy określić mianem neoklasycystycznej. 

Eulalie Morin Juliette Recamier, 1798

Chociaż sporym nadużyciem byłoby stwierdzenie, że dokładnie 9 thermidora moda wypłynęła na zupełnie nowe na tory, nie można mieć wątpliwości, że obalenie Wielkiego Terroru bardzo mocno przyczyniło się do zmian, jakie w niej wówczas nastąpiły. Okres dyrektoriatu był dla porewolucyjnej Francji tym samym, czym lata 20 XX wieku dla ludzi, którzy przeżyli pierwszą wojnę światową, a więc przede wszystkim bodźcem do odreagowania przeżytych okropieństw - także za pomocą odważnego stroju. W Paryżu nastał wtedy ogromny chaos (na ulicach było wówczas dużo bardziej niebezpiecznie niż w czasie samej rewolucji), który doprowadził także do znacznego rozluźnienia obyczajów, a co za tym idzie - był dla kobiet świetną okazją do wymienienia mocno zabudowanych strojów o męskim charakterze na coś dużo lżejszego i bardziej frywolnego. 


Antoine-Jean Gros Portret madame Pasteur, 1795

Ponad rok temu zamieściłam na blogu wpis o les incroyables et merveilleuses - przedstawicielach tzw. złotej młodzieży, należących do burżuazji i nowej arystokracji, którzy weszli w dorosłość w czasie rewolucji i byli świadkami jej największych okropieństw i okrucieństw. Jako że tamte wpisy wymagają jednak sporego uzupełnienia, pozwolę sobie wspomnieć Wam o nich jeszcze raz. 9 thermidora tym, który ośmielił się przerwać przemówienie Saint-Justa, był Jean-Lambert Tallien. Tym samym dał on sygnał do rozpoczęcia przewrotu i aresztowania Robespierre'a. Kochanką Talliena, wówczas przebywającą w więzieniu, była Thérésa Cabarrus (później Tallien), która w okresie dyrektoriatu stała się właśnie jedną z najbardziej znanych merveilleuses. Sam Tallien natomiast był jednym z tych, który przewodził męskim przedstawicielom złotej młodzieży, a więc les incroyables. Zblazowani i pozbawieni skrupułów, chętnie dawali się oni wykorzystywać do celów politycznych, a dokładniej - do organizowania protestów i zamieszek skierowanych przeciwko jakobinom. Akcje ich były nadzwyczaj skuteczne i szybko doprowadziły do całkowitego rozwiązania klubu jakobinów przez Konwent. Słynęli oni jednak przede wszystkim z niezwykle ekscentrycznej mody - swoim strojem chcieli upodobnić się do żebraków, nakładali na siebie bardzo dużą ilość warstw niepasujących do siebie, pstrokatych ubrań, a w ich uszach bardzo często tkwiły okrągłe kolczyki - creole. Ich nieodłącznym atrybutem była również laska, którą bardzo często używali do wymierzania sprawiedliwości.  

Para les incroyables (źr.)

Les merveilleuses natomiast, jak już napisałam, przewodziła Thérésa Cabarrus. Prowadziła ona salon, w którym gromadzili się najważniejsi przedstawiciele nowo powstałej burżuazji, a gdzie swoje kariery rozpoczęły także Juliette Recamier i Józefina Bonaparte. Chociaż merveilleuses nie miały możliwości aktywnego udziału w polityce, swoje przywiązanie do nowego ustroju postanowiły akcentować poprzez ubiór naśladujący ten noszony przez Rzymianki okresu republiki. A pod przykrywką patriotyzmu - szokować niezwykłą odwagą w ukazywaniu ciała. 


Nieznany malarz Theresa Tallien, 1799

Chęć przeobrażenia się w Rzymianki, co warte podkreślenia, nie była jednak u Francuzek niczym nowym - przez cały okres rewolucji kobiety za wszelką cenę chciały podkreślić swój patriotyzm i chęć służby ojczyźnie własnie poprzez podkreślanie swojego podobieństwa do Rzymianek okresu republiki, o czym najlepiej świadczy rewolucyjna broszura autorstwa pani Lemot, zatytułowana Duch kobiet rzymskich w kobietach francuskich. Ówczesne kobiety widziały w rewolucji swoją wielką szansę na poprawę swojego statusu społecznego - między innymi zyskanie pełnych praw obywatelskich. Być może wielki entuzjazm, jaki Francuski miały dla republiki, wynikał więc właśnie z ich nadziei na to, że to właśnie republika zapewni im zrównanie z mężczyznami na gruncie prawa. Niestety, szybko musiały przekonać się, że burżuazyjną władzę cechowały nie tylko niechęć, ale i swego rodzaju strach wobec kobiet, które w czasie rewolucji cechowało niezwykłe wręcz okrucieństwo. Dlatego też jednym z celów władzy dyrektoriatu stało się swego rodzaju udomowienie kobiet, w czym niezwykle pomocna okazała się właśnie moda a l'antique spod znaku neoklasycyzmu.

Louis-Leopold Boilly Bez kowenansów, 1797

Bardzo jest bowiem istotne, skąd les merveilleuses czerpały wzory dla lansowanej przez siebie mody w stylu antycznym. Wyobrażenie ubioru antycznego na przestrzeni XVIII wieku ulegało licznym przeobrażeniom, którego wyraz znalazł się przede wszystkim w twórczości rozmaitych ówczesnych malarzy. Tym zaś, który w największym stopniu przyczynił się do stworzenia modelu antycznej sukni w latach 1790 (pozbawionej ozdób i z wysoko umiejscowioną talią), był Jacques-Louis David, najważniejszy malarz neoklasycyzmu, odpowiedzialny za propagandę nie tylko okresu rewolucji, ale i dyrektoriatu. Jednym ze swoich celów ustanowił on zreformowanie w duchu republikańskiego Rzymu ubioru męskiego, jednak jego projekty, nie mające zbyt wiele wspólnego z ówczesną modą męską, nie spotkały się z aprobatą odbiorców. Co innego, jeśli chodzi o strój kobiecy, który już od dawna dążył do jak największego uproszczenia. Porównując ubiory, w które David ubierał malowane przez siebie Rzymianki, i ubiory, które noszone były przez kobiety okresu dyrektoriatu, nie możemy mieć wątpliwości, że to właśnie jego obrazy stanowiły dla nich bezpośrednią inspirację. Tym samym pozwoliły na to, żeby lansowana przez nie moda przesiąknięta została neoklasycystyczną ideologią - tą właśnie, która widziała w kobietach przede wszystkim posłuszne mężczyznom, cnotliwe republikanki. 

Jacques-Louis David Przysięga Horacjuszy (fragment), 1785

Pełne przeobrażenie mody w duchu neoklasycystycznym nie nastąpiło jednak od razu. Chociaż od początku lat 90 moda dążyła do coraz większego uproszczenia, noszonym wówczas sukniom chemises daleko było jeszcze do antycznego negliżu sukien z epoki dyrektoriatu. W czasie rewolucji były one niezwykle surowe i zabudowane, wyposażone w długie rękawy, o dekoltach szczelnie zasłoniętych za pomocą fichu. Nie były one wtedy jeszcze przewiązywane tuż pod biustem. W roku 1795 modny stał się jednak inny krój sukni chemise, tzw. chemise a l'anglaise - o nieco podwyższonej talii, skróconych rękawach (najczęściej ozdobionych falbanką na długości 3/4) i kolorowej szarfie. Pozbawiona ona była także osłaniającej dekolt chusty. Suknia ta wciąż jednak nie była odpowiednio antyczna, dość szybko więc uległa jeszcze większemu uproszczeniu. Już na portrecie przedstawiającym Józefinę Bonaparte - jedną z merveilleuses, widzimy, że ubrana jest ona w dużo prostszą chemise, o talii umiejscowionej tuż pod biustem i prostych rękawach pozbawionych falbanek:

Andrea Appiani Józefina Bonaparte, 1796

Najpełniej jednak moda w stylu antycznym, przepełniona neoklasycystycznym duchem, widoczna stała się mniej więcej od roku 1796. To właśnie wtedy noszone przez kobiety suknie - nazywane najczęściej już nie sukniami, a tunikami, upodobniła się do tych malowanych przez Davida. Szyte z cienkiej bawełny, białe (biel uważana była przez neoklasycystów za najdoskonalszą barwę), nie formowały ciała, jak to miało miejsce w poprzednich latach, lecz podkreślały jego naturalne kształty. Ich największą zaletę według neoklasycystycznych malarzy stanowiła możliwość układania ich w fałdy bezpośrednio na ciele, co nadawało im nieco rzeźbiarskiego charakteru - ową rzeźbiarskość bardzo dobrze widać na ówczesnych portretach, na których przedstawione kobiety przypominają często bardziej rzeźby niż ludzi. 

Jean-Baptiste Francois Desoria Constance Pipelet, 1797

Moda ta jednak nie była, wedle założeń neoklasycyzmu, ślepym kopiowaniem antyku. Noszone wówczas suknie, co warte podkreślenia, niewiele miały wspólnego z przebieranką czy maskaradą.  Ich krój nie był rewolucyjny, lecz narodził się ze zmian, do których w modzie kobiecej dążono już od początku lat 1780, a które polegały na jej maksymalnym uproszczeniu. Kiedy przyjrzymy się dokładnie noszonym wówczas strojom, zdamy sobie sprawę, że były one nie tyle kopią ubioru antycznego, co raczej naśladowaniem jego stylu. Ubiory te, wedle antycznego gustu, były więc niezwykle proste i surowe, jednak sposób, w jaki były krojone oraz ich poszczególne detale były bardzo mocno osadzone w tradycjach krawieckich XVIII wieku (jak zaznacza Ewa Orlińska-Mianowska, ich tył krojony był na bazie sukien francuskich). 


Jacques-Louis David portret młodej kobiety, 1798

Odkrycie w sobie rzymskiego ducha nie było dla Francuzek jednak tylko patriotycznym zrywem, lecz przede wszystkim możliwością uwolnienia się od wszystkich elementów krępujących ciało. To właśnie wtedy deformujące sylwetkę sznurówki zastąpiono podtrzymującymi biust opaskami i całkowicie zrezygnowano z poszerzających biodra stelaży. Odwołanie do antyku pozwoliło kobietom również na bardzo mocne podkreślanie swoich wdzięków - na tle ich cienkich, półprzezroczystych sukien, odznaczał się zarys nóg i bioder, a głębokie dekolty odsłaniały czasem niemal całe piersi, jak to można zobaczyć na poniższej rycinie z 1800 roku: 


Rycina z 1800 roku (źr.)

Dla les merveilleuses jednak i tego było mało - spacerując po tuileriach, miały zwyczaj podtrzymywać skraj swojej sukni i odsłaniać nie tylko kostki, ale nawet i całe łydki. Było to tym bardziej szokujące, że podwinięta suknia zamiast pończoch i pantofelków bardzo często ukazywała jedynie rzymskie sandałki noszone na bosych stopach. 


Rycina z 1798 roku (źr.)

Jednak okres dyrektoriatu tylko z pozoru dawał kobietom wolność. Pozwolił im zrzucić gorset, lecz jednocześnie uznał je za słabsze i całkowicie zależne od mężczyzn. To samo przesłanie niosła zresztą neoklasycystyczna moda - odwołując się do Greczynek i Rzymianek, kobiety niejako przyjmowały te cechy, z jakimi były one wówczas kojarzone, a więc przede wszystkim podległość wobec mężczyzn. Modowe szaleństwa okresu dyrektoriatu zaczęły zresztą wygasać wraz z nastaniem konsulatu, aby w czasach cesarstwa zupełnie zaniknąć. Kobiety, które miały nadzieję, że rewolucja poprawi ich pozycję w społeczeństwie, jeśli wierzyły w to jeszcze w czasach dyrektoriatu, za rządów Napoleona musiały już w pełni pogodzić się z porażką. Jak bowiem stwierdziła Maria Janion, republika jest końcem rewolucji. W tym sensie też Cesarstwo, królestwo, jak i republika są początkiem prądów w stosunku do kobiet antyegalitarystycznych, które się zaznaczają w Kodeksie Napoleona. "Na początku XIX wieku - stwierdza Hans Mayer - postulat równości płci został właściwie uchylony. Imperium wycofało się z abstrakcyjnych tez, wybierając alternatywę cnotliwa i udomowiona żona albo hetera". 

Louis-Leopold Boilly Rodzina grająca w warcaby, 1803

Dziś omówiłam jedynie podłoże historyczne i ideologiczne mody okresu dyrektoriatu, w jednym z następnych wpisów możecie natomiast spodziewać się informacji na temat samej tej mody, a więc krojów, fasonów i dodatków, jakie były wówczas najpopularniejsze. Przyznam szczerze, że okres dyrektoriatu jest chyba jednym z tych, które w modzie fascynują mnie najbardziej. Z jednej strony dał kobietą pełną wolność, widoczną między innymi w zrzuceniu przez nie gorsetów, z drugiej - to właśnie on przyczynił się do ich największego zniewolenia, które miało miejsce w XIX wieku. Jestem bardzo ciekawa, jakie jest Wasze zdanie na ten temat! 

Pozdrawiam, 
Gabrielle 

...
Bibliografia: 
Baczko Bronisław Jak wyjść z terroru
Baszkiewicz Jan, Meller Stefan Francuzi 1789-1794. Społeczeństwo obywatelskie
Boucher Francois Historia mody 
Janion Maria Kobiety i duch inności 
Lefebre Georges Termidorianie dyrektoriat 
Możdżyńska-Nawotka Małgorzata Od zmierzchu do świtu. Historia mody balowej
Orlińska-Mianowska Ewa Modny świat XVIII i początku XIX wieku 

25 komentarzy:

  1. Fascynujący post Gabrielle...zawsze się u Ciebie dowiaduję wielu ciekawostek..
    W omawianej przez Ciebie epoce biel była najdoskonalszym kolorem czyli poniekąd niewinność a z drugiej strony zrzucenie gorsetów i wyzwolenie pozorne..hmm ciekawe, muszę się jeszcze wgłębić w tą historię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo! Ta epoka jest właśnie jest dla mnie tak pasjonująca, że bardzo ciężko jest ją jednoznacznie sklasyfikować - bo z jednej strony ta moda to był niemal całkowity negliż, z drugiej strony - za tym negliżem szła ideologia cnotliwości. Można powiedzieć, że była to taka trochę epoka kontrastów :)

      Usuń
  2. Marzę iść kiedyś w takiej sukni do ślubu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie te suknie są idealne na ślub, zwłaszcza w połączeniu z bardzo długim welonem :)

      Usuń
  3. taka moda powinna wrócić !!!! (plus gorsety)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam wole wcześniejsze dekady XVIII wieku :D

      Usuń
    2. Taka moda w połączeniu z gorsetami trochę mijałaby się z celem, bo przecież chodziło w niej właśnie o uwolnienie ciała :)

      Usuń
    3. pisząc "ta moda" mam na myśli modę ogólnie rzecz ujmując XVIII wiek z gorsetami na czele, bo uwazam podobnie jak Ren (Poznanianka?) że dekady środka wieku do lat siedemdziesiątych to ideał !

      Usuń
    4. Zgadzam sie w dwustu procentach!!! Tak tak tak!!! Przywrócimy osiemnastowieczna modę! :D (od paru lat poznanianka :))

      Usuń
  4. Kocham, uwielbiam Twoje posty o historii mody! Czyta się je jednym tchem i są zawsze inspiracją do własnych poszukiwań

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. (Nie mam pojęcia czemu nie chcą mi sie dodawać całe komentarze, czy to wina bloga czy telefonu, na którym pisze...). No wiec sa zawsze inspiracja do własnych "śledztw" i pogłębiania wiedzy :) powinnaś w przyszłości wykładać na jakimś wydziale historii sztuki, bo masz talent do tego i potrafisz zarażać pasja :))

      Usuń
    2. Dziękuję Ci bardzo za tyle miłych słów, droga Ren! To dla mnie naprawdę ogromne komplementy i duża dawka nowej motywacji! :)

      Usuń
    3. i ja tak też uważam, że nadajesz się na poważnego naukowca w tej dziedzinie, gdyż bez pasji można zostac co najwyżej etatowym pracownikiem, a z Twoją pasją robisz naprawde wielkie rzeczy

      Usuń
  5. Dzięki za ten wpis! Przypomniałam sobie wiele z historii, ale też dowiedziałam się wielu nowości i już nie mogę się doczekać tego posta o modzie :) Czekam z niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, Emnildo! Postaram się napisać do jak najszybciej :)

      Usuń
  6. W ubiorze rzeczywiście wielka wolność. Suknie wyglądają na niezwykle wygodne, a niektóre wydają się wręcz nieprzyzwoite. Jak na przykład ta na rycinie z 1800 r.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta z 1800 roku to chyba ostatni znany mi przykład sukni z odkrytym biustem, która, w gruncie rzeczy, chyba nie były wtedy uważane za nieprzyzwoite :)

      Usuń
    2. z tym, że ta :"nieprzyzwoitość" w gruncie rzeczy jest subtelnym pięknem, nie ma nic wspólnego z rażącą wulgarną faktyczną nieprzyzwoitością (XXI w.) , chociaż moda ta ogólnie rzecz biorąc stoi u mnie nizej niż 1740-1775 , to akutat jest piekne, a nie znałem tego okresu z tej estetycznej strony

      Usuń
    3. Ale wulgarnej nieprzyzwoitości przecież też było wtedy mnóstwo, nie kojarzmy jej tylko z XXI wiekiem :) Moda lat 1740-75 z pewnością była dużo bardziej różnorodna, no i chyba bardziej atrakcyjna wizualnie :)

      Usuń
  7. Uhuhuh, nieco niepokojąca atmosfera, nieco nieprzyzwoitości, jak to ujęła moja przedmówczyni :D Przyznaję, że znam ten okres bardzo słabo, ale zawsze uważałam za bardzo ciekawy. Modowo także. Takie przejściowe momenty to mieszanina odurzenia nowością i chęci powrotu do czegoś dawnego, co dawać miało poczucie stabilizacji w niepewnym świecie. Interesujące jest zarówno to, co pozostaje chwilowym kaprysem, takim jednodniowym kolorowym motylem, jak i to, co ma kontynuację w przyszłości.

    Podoba mi się dążenie do prostoty i jednoczesny zmysł ekstrawagancji. Nawet ten żebraczy pomysł z warstwami jest ciekawy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uważam, że nie ma nic lepszego niż momenty przejściowe, wtedy w modzie zawsze dzieją się najciekawsze rzeczy. Najbardziej jednak zastanawia mnie to, że za nieprzyzwoity dyrektoriat uważali także byli przedstawiciele ancien regime'u, którzy w historii w rankingu nieprzyzwoitości ciągle plasują się na pierwszym miejscu :D

      Usuń
  8. Zastanawiam się skąd Jacques-Louis David brał wzorce do swoich obrazów, podróżował do Rzymu, czytał? Może miał styczność z zaginionymi opisami kostiumów teatralnych starożytnej Grecji? Mnie osobiście nie podoba się ta moda :) bo źle bym wyglądała w takiej sukni, z resztą już mówiłam kiedyś o tym :) hihi mam nadzieje, że nie powróci moda na takie suknie, chociaż w sukniach ślubnych można zauważyć taki trend

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, odbył podróż do Rzymu, gdzie zafascynował się antykiem, i tam też miał styczność z ze starożytnymi rzeźbami i freskami. Wydaje mi się, że główną wiedzę o ubiorach czerpał właśnie z rzeźb, dzięki czemu są takie trafne :)

      Usuń
  9. Gabrysiu, kolejny raz zatapiam się w twojej lekturze i ani myślę wychodzić stąd.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Modna historia , Blogger