8/29/2014

8/29/2014

Co kryła garderoba bohaterek "Hrabiego Monte Christo" (cz. 1)

Hrabia Monte Christo to jedna z moich ulubionych powieści. Nie powiem, że nie czytałam w życiu lepszych, ambitniejszych, lepiej napisanych czy bardziej wciągających, ale z pewnością żadna inna nigdy nie była tak bliska mojemu sercu. To właśnie kiedy trafił mi w ręce Hrabiego Monte Christo po raz pierwszy zachwyciłam się "dawnymi czasami", stylem życia i sposobem mówienia ludzi w XIX wieku. Ich elegancją, wytwornością, kulturą. Od razu zaczęłam wyobrażać sobie te wszystkie piękne kobiety, ubrane w równie piękne suknie... tylko właściwie w jakie suknie? Byłam wtedy w podstawówce i termin I połowa XIX wieku kojarzył mi się tylko i wyłącznie z sukniami w stylu napoleońskim. A jak naprawdę wyglądały suknie bohaterek Hrabiego Monte Christo


Henri Francois Mulard Portret kobiety, ok.1810-15
Hrabia Monte Christo to historia marsylskiego żeglarza Edmunda Dantesa, który na skutek fałszywego donosu, w dzień swoich zaręczyn z piękną Mercedes zostaje aresztowany i osadzony w twierdzy If. Gdy po 15 latach udaje mu się uciec, staje się posiadaczem wielkiego skarbu rodziny Spadów i, już jako hrabia Monte Christo, wyrusza do Paryża, aby zemścić się na tych, którzy odebrali mu szczęście. Chociaż powieść ta należy do awanturniczo-romansowych, w doskonały sposób oddaje klimat i styl życia wyższych i niższych sfer we Francji w I połowie XIX wieku. Jej akcja rozgrywa się w latach 1815-1838, podczas których moda kobieca uległa wielu, często zaskakującym przemianom. Poniżej - przykład sukien spacerowych kolejno z 1815 i ok.1838 roku: 

Akcja utworu rozpoczyna się w Marsylii w roku 1815. Dopiero co obalone zostało Cesarstwo, ale Ludwik XVIII wraz z przywróconymi do łask rojalistami z niepokojem wpatruje się w wybrzeże Elby, na którą zesłany został Napoleon. Wszyscy boją się jego próby powrotu do Francji, dlatego też wszyscy, których podejrzewa się o czynny bonapartyzm są surowo sądzeni i osadzani w wiezieniach. Najważniejszą postacią kobiecą w pierwszych rozdziałach Hrabiego jest Mercedes - siedemnastoletnia Katalonka, narzeczona Edmunda. Jeśli oglądaliście ekranizację tej książki z Dagmarą Domińczyk w roli Mercedes, pamiętacie zapewne, że nosiła tam ona sukienkę z drukowanej w kwiaty bawełny i niewielki kapelusik-budkę: 

Źródło obrazka.
Chociaż sukienka w tym stylu istotnie mogła być noszona przez jakąś Francuskę w roku 1815, o tyle na pewno nie była noszona przez Mercedes. Należała ona do ludu wywodzących się z Hiszpanii Katalończyków i nosiła ich tradycyjny strój, najpewniej zresztą w jego najskromniejszym wydaniu, ponieważ była sierotą i nie miała stałego źródła utrzymania. Dumas niestety nie pofatygował się, żeby dokładnie opisać ten strój - wspomniał jedynie, że jej pończochy były czerwone, bawełniane i z niebieskimi klinami. Jednak w innym fragmencie, dziejącym się już w roku 1838, Monte Christo ogląda portret Mercedes autorstwa Leopolda Roberta, do którego pozowała w owym malowniczym stroju katalońskim. na który składał się między innymi czerwony stanik z czarnym przybraniem. Leopold Robert bardzo często na swych obrazach przedstawiał kobiety pochodzące z różnych terenów Włoch, ubrane w tradycyjne stroje tamtejszych wiosek. Jednym z jego najbardziej znanych obrazów jest portret dziewczyny z okolic Retuny. Kto wie, być może właśnie tak Dumas wyobrażał sobie Mercedes: 

Louis-Leopold Robert Młoda dziewczyna z okolic Retuny, 1822
Jeśli chodzi o sam strój kataloński, to w internecie niestety ciężko jest znaleźć na jego temat jakieś dokładne informacje - jego cechy charakterystyczne (między innymi czepek), ustaliły się dopiero mniej więcej w latach 1830. Tak parę Katalończyków przedstawiono na akwareli z połowy XVIII wieku:

Źródło obrazka.
Poniższa rycina pochodząca najprawdopodobniej z lat 1810-20, przedstawia natomiat Katalonkę ubraną w sukienkę (albo żakiecik i spódnicę), spod której wystają rękawy koszuli, a dekolt osłonięty jest chustą fichu. Jej głowę i ramiona osłania inna chusta, tzw. caputxa - podobno charakterystyczny element stroju Katalonek. 

Źródło obrazka.
Myślę, że Dumas wyobrażał sobie Mercedes w czerwonym, usztywnianym żakieciku na ramiączkach z wystającymi szerokimi rękawami koszuli, prostej spódnicy i z chustą zarzuconą na ramiona. Tak bowiem mniej więcej przedstawiano w tamtym czasie ubiory niemal wszystkich wieśniaczek. 

Louis-Leopold Robert Mnich budzący rzymską wieśniaczkę, 
Inną bohaterką, z jaką mamy do czynienia w Hrabim Monte Christo w roku 1815, jest Renata de Saint-Meran, młoda szlachcianka należąca do najwyższej marsylskiej szlachty. Renata pojawia się w książce tylko raz, podczas własnego przyjęcia zaręczynowego z podprokuratorem de Villefort. Zebrane tam kobiety z pewnością ubrane były według najświeższej mody: około roku 1815 w zapomnienie zaczęły odchodzić nawiązania antyczne, a coraz większą popularność zaczęły zdobywać kroje i motywy nawiązujące do mody średniowiecza i renesansu. Poniżej - suknia dzienna z 1814 roku:


Źródło obrazka.

W dalszym ciągu utrzymywała się wysoko uniesiona talia, spódnice jednak poszerzyły się i szyte były na kształt dzwonu. Nie dotykały ziemi, lecz kończyły się tuż nad bucikami, które miały wtedy płaskie podeszwy i wyglądały jak dzisiejsze balerinki. Suknie dzienne obowiązkowo posiadały długie rękawy, jeśli zaś miały dekolty, to i tak zasłaniane one były cnotliwą chemisette. Jako okrycie wierzchnie najczęściej służył krótki żakiecik zwany spencerem, a najmodniejszym nakryciem głowy był kapelusz w kształcie budki. 


Źródło obrazka.
Renata była typową panną z dobrego domu, bardzo skromną i delikatną, i takie też z pewnością były jej suknie. Myślę, że na co dzień ubierała proste sukienki w jasnych kolorach, z bawełny gładkiej lub drukowanej w jakieś drobne wzory. A co taka skromna osóbka mogła założyć na własne przyjęcie zaręczynowe? Odbywało się ono w południe, w porze śniadaniowej, nie mogła więc z pewnością pozwolić sobie na strój nadmiernie wydekoltowany lub strojny. Osobiście wyobrażam sobie Renatę w tej jasno-różowej sukni z 1815 roku, o przyzwoicie długich rękawach i dekolcie osłoniętym falbanką (ale bez osłoniętej szyi), której jedyną ozdobę stanowi przyszyta u dołu falbanka z koronki. Myślę, że suknia ta doskonale spełnia wymogi przyzwoitości południa, a jednocześnie jest bardzo elegancka jak na odświętną suknię przystało. 


Źródło obrazka.


Następna postać kobieca pojawia się dopiero w roku 1828. W latach 20 talia wróciła na swoje naturalne miejsce, a w modzie, która już na dobre pożegnała się z harmonią antyku, rozpoczęły się szaleństwa spod znaku romantyzmu. Suknie stawały się coraz bardziej ozdobne, rękawy poszerzały się i zyskały kształt a gigot, w Polsce znany jako barani udziec - bufiasty, stopniowo zwężający się ku dołowi, spódnice, także coraz szersze, miały formę przykrótkiego dzwonu. Poniżej - dwie kobiety w sukniach spacerowych na francuskiej rycinie z 1828 roku: 


Źródło obrazka.
Ale że postacią tą jest to Julia Morrel, córka marsylskiego armatora, panna i mieszczanka, to sukniom jej z pewnością daleko było do jakiejkolwiek fantazji. Biorąc pod uwagę fakt, że jej rodzina znajdowała się wówczas na skraju bankructwa, bez wątpienia nie mogła ona pozwolić sobie na częste zakupy, z pewnością jej suknie nie były też najświeższej mody. Możliwe, że wciąż jeszcze nosiła suknie z bardzo wysoką talią, podobne do tej angielskiej z około 1820 roku: 


Suknia obiadowa, Wielka Brytania, ok. 1820, MET Meuseum
Możliwe jednak, że w roku 1828 szyła już sobie sukienki z talią we właściwym miejscu. Osobiście bardzo pasuje mi do niej poniższy model z drukowanej bawełny, datowany na około 1825 rok: 


Suknia poranna, Wielka Brytania, ok. 1825 (źr.)

 Następnie akcja Hrabiego przenosi się do roku 1838, gdzie ma miejsce najwięcej wydarzeń i pojawia się najwięcej postaci kobiecych - modę tamtego okresu omówię jednak dopiero w drugiej części tego wpisu. A tymczasem jestem bardzo ciekawa, co sądzicie o mojej analizie strojów tych trzech tak różnych od siebie bohaterek z pierwszej części powieści. Może wyobrażacie je sobie zupełnie inaczej? 

Pozdrawiam, 
Gabrielle 

18 komentarzy:

  1. Stroje panny Morrel najbardziej przypadły mi do gustu :) Mój "smutny spencerek" będzie miał takie same rękawy, jak suknia obiadowa, a przez chwilę myślałam, że to tylko mój wymysł ratujący je przed spektakularną porażką -_- (wiem, risercz na najwyższym poziomie. Jak zawsze :P )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też bardzo lubię lata 20 w takim skromnym wydaniu :) Te rękawy są śliczne, Twój spencerek na pewno nie będzie z nimi aż tak smutny! :D

      Usuń
  2. Piękne są te stroje ludowe! Tyle już widziałam rycin z modą wyższych warstw, że te są miłą odmianą. :) Zawsze urzekała mnie ta różnorodność kolorów! Mercedes musiała prezentować się zjawiskowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem wielką fanką strojów ludowych, ale niestety, te katalońskie okazały się dla mnie bardzo problematyczne. Jest bardzo mało informacji co do ich strojów, a jeśli już, to zazwyczaj dotyczą ich ubiorów po roku 1830 :/

      Usuń
  3. Nie pamiętam jak wyobrażałam sobie stroje bohaterek Hrabiego kiedy czytałam tę książkę po raz pierwszy (byłam jeszcze w podstawówce). Pamiętam natomiast jak bardzo zdziwiła mnie zbieżność imienia Mercedes z marką samochodu. O historii powstania marki dowiedziałam się dużo później.
    Wybrałaś bardzo ciekawy temat i nie mogę się doczekać dalszej części :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Ja właśnie się szykowałam głównie na tę drugą część, ale uznałam, że właściwie powinnam też przy okazji wspomnieć o tych wcześniejszych strojach. Rzeczywiście, bo to chyba po prostu popularne hiszpańskie imię, prawda? :)

      Usuń
  4. Mercedes kojarzy mi się z czernią i czerwienią i to niezależnie od statusu materialnego. Renaty w ogóle sobie nie wyobrażałam, a jak już to jakoś blado, natomiast panna Morel - jak najbardziej w różu, albo delikatnym pomarańczu. Na strojach z epoki to ja się nie znam, więc przyjmuję na wiarę zaproponowane przez ciebie wzory. Mercedes jak na obrazie z 22 r., a panna Morel w jasnej sukience. Tak granatowa wygląda przyciężko i zbyt bogato.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też raczej nie przykładałam zbyt dużej wagi do Renaty, ale zaciekawiło mnie, jak właściwie mogła być ubrana kobieta na śniadaniowych zaręczynach w 1815 roku :) Widzę, że Mercedes i Julię wyobrażamy sobie identycznie. Rzeczywiście, ta granatowa suknia jest trochę przyciężkawa, ale nie potrafiłam znaleźć lepszego modelu :)

      Usuń
  5. Ale śmieszne, właśnie zdałam sobie sprawię, że tak naprawdę nigdy sobie nie wyobrażałam jak mogłyby być ubrane postacie z Hrabiego! :) No może po za Walentyną, ale z wypowiedzią na jej temat poczekam do następnej części ( ciekawa jestem czy jej garderobę wyobrażasz sobie podobnie jak ja). Po obejrzeniu którejś ekranizacji wiem za to jak sobie nie wyobrażam wszystkich postaci:D Twoja analiza bohaterek jest naprawdę świetna, uwielbiam czytać o wszystkim co ma jakikolwiek związek z Hrabim :D
    P.S. Własnie się zastanawiałam co zacząć czytać w oryginale, Hrabiego czy Muszkieterów i po przeczytaniu Twojego posta mój wybór padł na Hrabiego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo, Marylou! Myślę, że Walentynę wyobrażamy sobie identycznie - ta postać jest tak bardzo charakterystyczna, że pasuje jej właściwie tylko jeden krój i jeden kolor :D "Hrabiego" w oryginale polecam, czyta się bardzo szybko i przyjemnie :)

      Usuń
  6. Uwaga: wbrew pozorom w tym okresie rzeczywiście istniały suknie dzienne z krótkim rękawem (nie jest to, jak podejrzewałam, wymysł kostiumerów i filmów kostiumowych), z tym, że pojawiają się one raczej rzadko na rycinach. Ryciny w ogóle są mylące, bo pokazują kobiety w wydekoltowanych sukniach dziennych z krótkim rękawem, z budką na głowie, w scenerii spacerowej, z podpisem "suknia balowa", "suknia wieczorowa". Ale i dzienne - sygnowane w żurnalach jako dzienne - miały nieraz krótki rękaw, tylko zazwyczaj (choć nie zawsze, jak pokazują ryciny) pod spód ubierano szmizetki z długimi rękawami. Stąd też moda na suknie bez rękawów (które chyba wyewoluowały ze spodnich sukni amazonek, ale też były inspirowane strojami ludowymi, np. rosyjskimi sarafanami), oszczędność materiału (skądś to znam) i możliwość wprowadzania różnych wariantów - wielu rodzajów szmizetek (kołnierzyki a la kryza albo proste, rękawy proste albo "renesansowe"). Stąd prezentowane na 7 i 8 ilustracji bezrękawniki raczej są sukniami, niż zestawami spódnicy i żakiecika. Z tego, co się orientuję (ciężko o wykrój samej sukni, raczej są dostępne wykroje amazonek) były one albo zapinane na guziki, albo sznurowane z tyłu stanika, albo jak sarafan proste, regulowane tylko szarfą w talii (stawiałabym, że ostatnim typem jest ta w różową kratę, ale z rycinami bez opisów można tylko gdybać ;) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zauważyłam tę prawidłowość, w 1814-15 roku takie połączenie sukni z krótkim rękawem i szmizetki z bufiastymi chyba w ogóle było bardzo popularne, jak przeglądałam ryciny, to większość składała się właśnie z takich dwóch części. Z tym, że określiłam je ogólnie jako "suknie z długimi rękawami", żeby nie wydłużać niepotrzebnie posta :) Te stroje na 7 i 8 ilustracji rzeczywiście wyglądają bardziej jak suknie, ale jak czytałam o elementach tradycyjnego stroju katalońskiego, to tam jednak wymieniano żakiecik i spódnicę... dlatego nie potrafię się zdecydować, co było bardziej prawdopodobne :D

      Usuń
    2. Bezrękawniki faktycznie stały się bardzo popularne w tym okresie, w 1817 z takowej sukni (pięknie haftowanej) została sportretowana księżniczka Charlotte. Co zaskakujące, pojawiły się już... w latach 90 XVIII wieku! I o dziwo nie chodzi o marveilleuse i suknie wieczorowe a la antiqua, ale o "fartuszkowe" suknie noszone do koszul. To jeden z moich ulubionych rodzajów stroju z tego okresu. Ostatnio, zauważyłam, stał się modny z filmach kostiumowych ("Emma" 2008, "Bright Star"). Co do stroju katalońskiego, to moja wiedza na ten temat jest znikoma, ale patrząc na ilustracje wydaje mi się, że wyraźnie jest to suknia szyta w całości, trochę bez sensu byłoby osobno ubierać taki króciutki stanik i spódnicę, szczególnie, że raczej by się to razem nie trzymało. Na rycinie i obrazie ukazującym strój kataloński stanik jest dłuższy, sztywniejszy i sznurowany z przodu. ;)

      Usuń
    3. Rzeczywiście, w filmach kostiumowych ten krój jest bardzo popularny! Czy w takim razie wywodzi się z Anglii? ;) Bardzo dziękuję Ci za te informacje! Czyli z ilustracji wynika, że katalońska suknia była szyta w całości i miała stanik sznurowany z przodu? :)

      Usuń
    4. Myślę, że to mógł być popularny krój strojów ludowych (skoro pojawia się w przedstawieniach rzymskich wieśniaczek). Trudno mi powiedzieć, skąd wziął się w modzie angielskiej. Ten z lat 90 XVIII w. i bezrękawniki z początku XIX w. jest szyty podobnie jak robe gaulle, tzn. marszczony kilkoma sznurkami wszytymi wewnątrz. Często jeszcze ze stanikiem rozwiązywanym z przodu (popularne przedstawienia matek karmiących). Potem stanik zaczyna być szyty prosto, jak w standardowych sukniach późniejszego okresu, albo składa się z dwóch części idących po skosie. Tył może być dopasowany, lub oparty na luźnych szelkach, jak sarafan rosyjski. Tak wygląda suknia Charlotte. Przykład oryginalnego sarafanu: http://www.pinterest.com/pin/25825397833108467/
      I suknia księżniczki:
      http://janeaustensworld.wordpress.com/2012/04/22/princess-charlottes-blu-gown/
      Podobny krój miały też fartuszki z tego okresu, tyle, że były wiązane paskami na plecach.

      Co do stroju katalońskiego, to wydaje mi się, że ten z ilustracji 5 i 6 jest szyty osobno, ale już na obrazkach 7 i 8 to pełne suknie.

      Usuń
    5. Dziękuję Ci bardzo za te wszystkie informacje! Zwłaszcza te dotyczące kwestii technicznych, bo z tym zawsze mam największy problem. Podobieństwo sukni Charlotty do sarafanu jest rzeczywiście uderzające, ten krój faktycznie musiał wywodzić się ze strojów ludowych. I kwestia stroju Mercedes jest chyba rozwiązana! :)

      Usuń
  7. Świetny wpiseł! Czekałam na takie wpisy u Ciebie, a przy okazji, nasze pomysły się troszkę ze sobą zbiegły - planuję u siebie serię wpisów typu "w co ubrałabym bohaterów powieści, które czytam czy czytałam" itd., ale nie będzie to miało tak "naukowego" charakteru jak u Ciebie, raczej luźne impresje. I możliwe, że szukałabym odpowiedników wśród obrazów, niekoniecznie wśród strojów.

    Pierwszy portret jest piękny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo! Oo, nie mogę się już doczekać takich wpisów u Ciebie! Jestem bardzo ciekawa, jak widzisz różnych powieściowych bohaterów :) Mi też bardzo się spodobał! I był jednym z niewielu francuskich z lat 1810-15, który udało mi się znaleźć. Większość z tego okresu, na jakie trafiłam, pochodzi z Anglii - wiadomo, Jane Austen i te sprawy :/

      Usuń

Copyright © Modna historia , Blogger