11/02/2016

11/02/2016

Narodziny i upadek mężczyzny wytwornego (cz. 5): mężczyzna wytworny schodzi ze sceny

Epoka rokoka, ucieleśnienie arystokratycznych stylu życia i estetyki, była prawdziwym triumfem mężczyzny wytwornego. Mężczyzny, dla którego dowcip, perfekcyjne maniery i nienaganny wygląd znajdowały się na samym szczycie systemu wartości, a doskonalenie ich było jego głównym życiowym celem. Wraz z nastaniem rządów Ludwika XVI, wypełnionych coraz widoczniejszą słabością króla i niepokojami społecznymi, rozpoczął się dla arystokracji czas dekadencji i poczucia schyłkowości. Skończył się czas "radosnego rokoka", pełnego wysublimowanego dowcipu i finezyjnego flirtu. To, co niegdyś było harmonijne i finezyjne, stało się przejaskrawione i przesadzone. 


Pompeo Batoni Thomas William Coke, 1774

O ile jeszcze w 1. połowie XVIII wieku możemy mówić o prawdziwym triumfie mężczyzny wytwornego, o tyle już w połowie stulecia owa nadmierna wytworność arystokratów zaczęła budzić coraz większe zaniepokojenie pisarzy i myślicieli. Zauważali oni, że słabość władzy w dużej mierze wypływa właśnie z tego zjawiska - arystokraci niejako przestali być zdolni do zajmowania się polityką (a jeśli już to robili, zazwyczaj nieudolnie) - nie będący w stanie skupić się na niczym dłużej niż chwilę, unikający wszystkiego, co pozbawione finezji i dowcipu, zajmowali się w gruncie rzeczy wyłącznie rywalizacją o to, kto okaże większą biegłość w uwodzeniu i porzucaniu. Prawdziwym uosobieniem zblazowanego arystokraty tamtego czasu jest główny bohater "Niebezpiecznych związków", wicehrabia de Valmont, dla którego gra w uwodzenie jest właściwie jedynym zajęciem zdolnym zapewnić mu chociaż odrobinę emocji. 


Karykatura angielska, ok. 1775

Mężczyźni pokroju Valmonta, dla których perfekcyjny wygląd, umiejętność prowadzenia błyskotliwej konwersacji i biegłość w najbardziej wyrafinowanych intrygach stały się wyznacznikami wartości własnej i innych, dominowali na dworze Ludwika XVI, który sam był chyba najsłabszą jednostką w swoim otoczeniu. Zajęci intrygami i doskonaleniem swej prezencji, francuscy arystokraci nie mieli ani czasu, ani chęci na zajmowanie się polityką. W przeciwieństwie do ówczesnych filozofów sławiących działania na rzecz całego społeczeństwa, arystokraci byli w większości skończonymi egoistami, dla których nie liczyło się nic poza osiągnięciem własnej przyjemności. Wyrafinowanie było właściwie jedynym czynnikiem, który hamował ich okrucieństwo - w ówczesnym świecie można było być okrutnym, ale tylko pod warunkiem, że ubierało się to okrucieństwo w pozory elegancji i dobrych manier, skrywało pod grubą warstwą białego pudru. 


Rycina z 1781 roku (źr.)

W tym miejscu warto jednak zaznaczyć, że szeroko pojęte wydelikacenie czy zamiłowanie do modnego wyglądu nie miały miejsca jedynie we Francji, lecz rozprzestrzeniły się właściwie w całej Europie. W Polsce za zniewieściałych uważani byli wszyscy mężczyźni noszący francuskie stroje z królem Stanisławem Augustem Poniatowskim na czele. Szczególnie interesujące zjawisko pojawiło się jednak w Anglii, gdzie powstała kultura tzw. macaroni, a więc zapatrzonych w zachodnią kulturą młodych mężczyzn, dla których modny, ekstrawagancji wygląd stawał się najważniejszym środkiem wyrażania osobowości. Charakterystyczną cechą ich wyglądu była niebotycznie wysoka peruka, kojarzona - także wówczas - przede wszystkim z fryzurami kobiet. 


Macaroni na rycinie Phillipa Dawe'a, 1773 (źr.)

A jednak 2. połowa XVIII wieku to również wzmożona popularność nowego pokolenia filozofów, myślicieli, artystów i pisarzy, dla których zjawisko upadku obyczajów arystokracji (oraz wydelikacenia mężczyzn) było całkowicie jasne i którzy zamierzali podjąć z nim walkę. Głównym narzędziem tej walki był nowy nurt, który pojawił się wówczas w sztuce - neoklasycyzm. Neoklasycyzm, który swą surowością i prostotą zrywał ze wszystkim, co rokokowe, a więc z delikatnością, frywolnością i - co chyba najważniejsze - kobiecością. Powrót do antyku, czy wręcz kontynuacja myśli starożytnej, oznaczał bowiem w rzeczywistości coś więcej niż pojawienie się w sztuce obrazów o tematyce mitologicznej - z jednej strony przywrócenie surowej moralności, z drugiej - przywrócenie tradycyjnie rozumianej męskości i ukrócenie dominacji kobiet. 


"What! Is this my son Tom?", rycina z 1774 roku

Na ratunek obyczajom i tradycyjnemu porządkowi przyszedł również sentymentalizm z Jean-Jacques'em Rousseau na czele. Sentymentalizm wywodził się z warstwy mieszczańskiej i stanowił wyraz jej patriarchalnej obyczajowości. Jako idealną rodzinę przedstawił Rousseau państwo Wolmar w swojej słynnej "Nowej Heloizie" - chociaż państwo Wolmar niezwykle zgodni, można by rzec, panują między nimi stosunki przyjacielskie, wyraźnie widać w niej dominację męża jako głowy rodziny. Całkowicie mu posłuszna Julia jest zaprzeczeniem ówczesnej francuskiej damy wiodącej bujne życie towarzyskie - jej czas upływa głównie w domu, wypełniony praktycznymi zajęciami i opieką nad dziećmi. Ale również baron de Wolmar nie spędza czasu na włóczeniu się po salonach i dbaniu o modną prezencję - jest poważny i odpowiedzialny, a jego czas wypełniony jest pracą i zarządzaniem swymi dobrami. 


Jacques-Louis David Państwo Lavoisier, 1788

Walka o "utraconą męskość" objęła również modę, która po raz pierwszy uznana została za sferę typową kobiecą. To właśnie w 2. połowie XVIII wieku zaczęto uważać, że gonitwa za modą i przesadne dbanie o wygląd jest przejawem kobiecych słabości i próżności, nie przystoi natomiast poważnemu mężczyźnie. Tym samym w sferach mieszczańskich zaczęto lansować nową modę, wywodzącą się z ubiorów angielskich - zgodnie z nią mężczyzna powinien był ubierać się w ubiory nienagannie skrojone, ale utrzymane w stonowanych barwach i niemal pozbawione ozdób - jaskrawe kolory i bogate zdobienia zostały natomiast uznane za oznakę zniewieścienia. Był to początek rozłamu, który zdefiniował modę XIX wieku, a wedle którego mężczyzna miał ubierać się elegancko i wygodnie, jego żony i córki natomiast stanowić miały symbol jego statusu społecznego i ubierać się jak najbardziej strojnie (i niekoniecznie wygodnie). 


Johann Zoffany Patrick Heatly, lata 80-te XVIII wieku

Czy wszystkie te zabiegi były jednak w stanie zmienić mentalność samych arystokratów? Niestety, jak pokazały wydarzenia rewolucji, było już wówczas na nie zbyt późno. To właśnie owo wydelikacenie mężczyzn bardzo często uważane jest za jedną z przyczyn porażki monarchii - warto w tym miejscu przywołać słowa Retifa de la Bretonne, który tak pisał wówczas o królewskich oficerach: ci oficerowie, których sławiono w naszych mdłych komedyjkach, jak wzlatują od uciech ku chwale, bez armaty, którą nie potrafią kierować, bez żołnierzy, na których czele jadą konno – bo nogi by ich nie niosły – ci oficerowie wyczerpani rozpustą na łonie swych ladacznic pójdą już tylko na hańbę i klęskę (1). I rzeczywiście - typowa dla ancien regime'u kultura arystokratyczna została przez rewolucję zniszczona, a wraz z nią - również tak charakterystyczny model sfeminizowanego mężczyzny wytwornego. 

Louis Leopold Boilly Zaimprowizowany koncert, 1790

XIX wiek przyniósł przede wszystkim dominację mieszczaństwa w obyczajowości i kulturze. I chociaż już na początku stulecia pojawili się w Anglii dandysi, dla których nienaganny wygląd znaczył więcej niż wszelkie przymioty ducha, oraz romantycy, którzy słynęli często ze swoich delikatności i emocjonalności, stanowili oni wykwit innego społeczeństwa i nie mieli już wiele wspólnego ze swoimi rokokowymi poprzednikami. 

Pozdrawiam, 
Gabriela 

...
Cytat za: R. de la Bretonne, Noce paryskie, Kraków 1981, s. 148. 

Wybrana bibliografia: 
A Roćko,  Kontusz i frak. O symbolice stroju w XVIII-wiecznej literaturze polskiej 
F. Boucher, Historia mody
B. Craveri, Złoty wiek konwersacji 
H. Honour, Neoklasycyzm 
J-J Rousseau, Nowa Heloiza 
J-M Jones, Sexing la mode 
M. Możdżyńska-Nawotka, Od zmierzchu do świtu: historia mody balowej 
R. de la Bretonne, Noce paryskie 

Copyright © Modna historia , Blogger