6/10/2014

6/10/2014

Długie, proste, istniejące. Kilka słów na temat grzywek w XVIII i na początku XIX wieku

Kiedy w 2005 roku do kin weszła Duma i uprzedzenie z Keirą Knightely w roli głównej, od razu pojawiło się wiele głosów krytykujących nie tylko jej wybór do tej roli, ale także jej stylizację. Zarzucano jej przede wszystkim zbyt anorektyczną sylwetkę oraz długą, prostą grzywkę. Bo i faktycznie, w czasach, kiedy rozgrywa się akcja filmu, a więc na początku XIX wieku (w książce są to jeszcze ostatnie lata XVIII), większość portretów serwuje nam wizerunki kobiet z grzywkami skręconymi w drobne loki. Czy to oznacza, że wizerunek Keiry jest nieprawidłowy historycznie? To pytanie już od bardzo długiego czasu nie dawało mi spokoju, aż w końcu przeszukałam internet i znalazłam wszystko, co było mi potrzebne, żeby dziś móc opowiedzieć Wam trochę o długich i prostych grzywkach nie tylko na początku XIX wieku, ale nawet w II połowie XVIII. 

Źródło obrazka.
Chociaż XVIII wiek kojarzy się przede wszystkim z wysokimi, odsłoniętymi czołami, nie oznacza to, że nie zdarzały się odstępstwa od tej reguły. W epoce haseł powrotu do natury, a więc mniej więcej od lat 70 XVIII wieku, długie, swobodnie opadające na czoło grzywki stały się obowiązkowym punktem każdej fryzury dziecięcej. Na tyle, że śmiało można by pokusić się o stwierdzenie, że żadne szczęśliwe dzieciństwo nie mogło obyć się bez odpowiednio długiej grzywki, której towarzyszyły sięgające ramion, zazwyczaj rozpuszczone włosy. 

Jeremiah Meyer Margaret Izard, 1774

John Downman Sarah i Mary-Emma Rigby, 1778

William Beechey The Oddie Children, 1780
Nie jestem w stanie określić wieku dziecka na podstawie portretu, ale dziewczynka z poniższego zdaje się być zdecydowanie w wieku podstawówkowym. Jej włosy zostały co prawda spięte i udekorowane ślicznym czepkiem, ale grzywka w dalszym ciągu swobodnie opada na jej czoło:  


Angelica Kauffmann Henrietta Laura Pulteney, 1777
Ale grzywki zdobiły wówczas nie tylko czoła dzieci. Na poniższym obrazie widzimy portret mołdawskiej księżniczki imieniem Zoie Ghika, spod której wspaniałego, orientalnego turbana wyłania się krótka, prosta grzywka: 


Alexander Roslin Zoie Ghika, 1777
Na innym portrecie, przedstawiającym Sophię Dumergue, pojawia się turban niemal identyczny. Także i jej fryzurę tworzą rozpuszczone włosy i długa grzywka. Myślę, że oba te elementy - grzywka i turban - na obu tych portretach można uznać za akcenty  orientalizujące. 


Johann Zoffany Sophia Dumergue, ok. 1780

Ale grzywka pojawiała się nie tylko przy naturalnych włosach, jej obecności nie wykluczała także i peruka. Widać to dobrze na portrecie pewnej Hiszpanki, pozującej w sukni zgodnej z francuską modą, w bardzo wysokiej, ale już nieco zaokrąglonej peruce. Jej twarz otoczona jest krótkimi, postrzępionymi włosami, a czoło zdobi króciutka, posiwiona grzywka. 


Agustin Esteve Dona Maria Teresa Apodaca de Sisma, ok. 1780

Inny przykład łączenia peruki i grzywki zaprezentował nam J-F-A Tischbein na portrecie księżniczki Friederiki von  Preussen: 


J-F-A Tischbein Friederike von Preussen, 1797-8
Grzywkę, połączoną już może nie z siwioną, ale w dalszym ciągu dość wysoką fryzurą, możemy podziwiać również na poniższym portrecie, przedstawiającym amerykankę Hannah Duncan i jej syna: 


Charles Wilson Peale Hannah Duncan z synem, ok. 1790
Ale długie grzywki nieobce były także Francuzkom. Spójrzmy na poniższy portret kobiet w stroju tureckim. Czoło jej zdobi grzywka, która, rozchodząc się na boki, przechodzi w krótkie loki wijące się swobodnie wokół twarzy. Długie włosy ma ona jedynie z tyłu. Była to fryzura charakterystyczna dla Francuzek lat 80/90, uwielbiana przez Elisabeth Vigee-Lebrun, która zresztą sama taką nosiła. 


Jean-Baptiste Greuze Kobieta w stroju tureckim, ok. 1790
Prawdziwy boom na długie, proste grzywki przyniosła jednak dopiero rewolucja, co można zauważyć, przeglądając ówczesne ryciny i portrety miniaturowe. Z tego, co zdążyłam zauważyć, były one częścią stylizacji pro-rewolucyjnej, co może wskazywać na ich ludowe konotacje. 


Jean-Baptiste Isabey Portret nieznanej kobiety, 1795

Proste grzywki na pewno noszono również w carskiej Rosji, o czym świadczą chociażby te dwa portrety tamtejszych arystokratek - oba z lat 90 XVIII wieku: 

Jean-Louis Voille Księżniczka Anna Gagarina, 1792

Jean-Louis Voille Elisavieta Alexandrovna Demidov, 1791-2
Przenieśmy się teraz do Anglii z przełomu XVIII/XIX, czyli tego, w którym dzieje się akcja Duma i uprzedzenia. Nie da się ukryć, że na większości portretów z tamtego okresu kobiety noszą grzywki bardzo mocno skręcone, spójrzmy jednak na dwa poniższe - grzywki obu pań są nie tylko długie, ale i całkiem proste (druga ma ją nieco podkręconą do wewnątrz, ale w dalszym ciągu daleko jej do loczków). 


John Opie Amelia Opie, 1798

John Hoppner Eleanor Agner Hobart, ok. 1800
Tego typu grzywki nie powinny dziwić - myślę, że tak jak i dzisiaj, większość ówczesnych kobiet wolało mieć fryzurę, w której im samym było najlepiej, niż taką, która aktualnie była najmodniejsza. Stąd duża różnorodność, jeśli chodzi o wygląd grzywek na przełomie XVIII i XIX wieku: bywały bardzo krótkie lub zachodzące na oczy, złożone z burzy loków lub jednego, znajdującego się dokładnie na środku czoła. Jak to było widać  na poprzednich obrazach, noszenie grzywek nie było wykluczone również w XVIII wieku i jeśli jakaś kobieta była wybitnie niezadowolona ze swojego czoła, z pewnością nie było uznane za zbrodnię na modzie, jeśli ukrywała go pod osłoną grzywki. 

John Hoppner Panna Mercer Elphinstone
Jak widać, moda jest zjawiskiem bardzo niejednoznacznym, a to, że dany typ uczesania był modny w danych latach, nie oznacza, że inne już się nie pojawiały - wystarczy tylko poszukać odpowiednich obrazów, a różne modowe uchybienia same się znajdą. Dlatego też w moich oczach fryzura Keiry jest całkowicie usprawiedliwiona i poprawna historycznie. Jestem bardzo ciekawa, jakie jest Wasze zdanie na ten temat! 

Pozdrawiam, 
Gabrielle 

41 komentarzy:

  1. nie umiem uzasadnić czemu, ale niektóre z tych panien (zwłaszcza te końcowe) kojarzą mi się z modelkami Rossettiego. dziwnymi torami chadzają czasem skojarzenia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, niektóre mają coś z ich rysów twarzy, zwłaszcza Amelia Opie! Jak o tym napisałaś, to też zaczęłam to dostrzegać :D

      Usuń
  2. "Jak widać, moda jest zjawiskiem bardzo niejednoznacznym, a to, że dany typ uczesania był modny w danych latach, nie oznacza, że inne już się nie pojawiały" Zgadzam się w 100% :)
    Wielkie dzięki za ten post i za drugi - o sukniach na ramiączkach. Stały się (nieświadomą?) obroną DiU z 2005 :)
    W ogóle, nie przypuszczałam, że tych grzywek było aż tyle! Eleanor Agner wygląda identycznie, jak Elinor z Rozważnej i Romantycznej w moim wyobrażeniu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się spodobał, Porcelanko! I że mamy podobne podejście do mody i ubiorów :) Nie taką do końca nieświadomą :D Tego typu zarzuty spotykałam bardzo często, a jakoś zawsze wydawały mi się bezpodstawne, więc w końcu postanowiłam poszukać ikonografii, która by jednak te rzeczy potwierdzała, tak dla własnej satysfakcji :)

      Usuń
  3. Myślę że masz rację mówiąc że fryzura Keiry jest usprawiedliwiona. Tym bardziej że nawet jeżeli prosta grzywka nie była AŻ tak popularna to przecież bohaterka Dumy i Uprzedzenia była dosyć zbuntowana prawda? :) Tym bardziej pasuje do niej niepopularna choć spotykana fryzura w tamtym czasie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się ze mną zgadzasz! Właśnie, Elisabeth była zbuntowana i na pewno nie podążała ślepo za modą :)

      Usuń
    2. można też założyć, że panna z jakby nie było niezbyt zamożnej rodziny nie miała codziennie czasu na fryzowanie włosów ;)

      Usuń
    3. Myślę, że to też jest bardzo możliwe. Takie codzienne fryzowanie bądź co bądź musiało zabierać trochę czasu :)

      Usuń
  4. Świetny wpis i też uważam,że fryzura jest OK! Jeśli w tamtych czasach miała proste z natury włosy, dziwne, by je sobie codziennie fryzowała, zwłaszcza w czasie tych dni, kiedy w domu pomagała, itp...

    Co do "anorektycznej" sylwetki - wydaje mi się,że większość kobiet w tamtych czasach miała sylwetki dziś uznawane za anorektyczne. Też z niedostatku pożywienia wynikające, z tym, że ten niedostatek nie był ich wyborem... No, ale fakt, to nie one zamawiały portrety, tylko uprzywilejowana mniejszość...

    Ale panny Bennet pochodziły z rodziny, w której się nie przelewało, do tego "podupadłej szlachty", gdzie oszczędzało się raczej na jedzeniu iż na tym, co reprezentowało rodzinę, zwłaszcza taką, w której były córki na wydaniu...

    Bardzo lubię Twoje wpisy tego rodzaju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Uno, bardzo się cieszę, że wpis Ci się spodobał, no i że się ze mną zgadzasz! Też myślę, że o ile "anorektyczna" sylwetka faktycznie nie była wtedy najbardziej pożądana i "najmodniejsza", to nie zmienia faktu, że wiele kobiet z pewnością takie miało, przede wszystkim te z uboższych rodzin, ale też te, które po prostu nie miały skłonności do tycia.

      Usuń
    2. Grzywka grzywką, ale nie uwierzę, że jakakolwiek panna z dobrego domu polazłaby w gościnę z rozpuszczonymi włosami. Tym bardziej, że Lizzie w całym swoim buncie nieczęsto wykraczała poza całkiem ścisłe normy dobrego wychowania. Nawet Darcy chwalił jej i Jane dobre wychowanie.

      "Ale panny Bennet pochodziły z rodziny, w której się nie przelewało, do tego "podupadłej szlachty", gdzie oszczędzało się raczej na jedzeniu iż na tym, co reprezentowało rodzinę, zwłaszcza taką, w której były córki na wydaniu..." Ale absolutnie się u nich nie oszczędzało na jedzeniu! Pani Bennet co chwila podejmowała kogoś obiadem, a Bennetowie byli całkiem przyzwoicie sytuowani. Dziewczęta były w dupie z powodu majoratu i rozrzutności rodziców, którzy w oczekiwaniu na syna nie przejmowali się odkładaniem na przyszłość córek. Pan Collins staje się świetna partią dla Charlotty w dużej mierze ze względu na dziedziczenie Longbourn. Prace dziewcząt ograniczały się raczej do haftowania i szycia, może jakichś lekkich prac ogrodowych, bo pani Bennet bardzo mocno oburza się na Collinsa, kiedy ten usiłuje być uroczy i pyta, której kuzynce zawdzięcza tak doskonałe potrawy ("Stać nas na dobrą kucharkę!"). Mają konie i powóz, Lizzie może pozwolić sobie na wycieczkę z państwem Gardiner, mają też dostatecznie dużo służby, żeby dzielić ja na tę bardziej i mniej bliską/zaufaną. Do tego Lidia pozwala sobie na zakup ohydnego kapelusza u modystki tylko po to, żeby coś kupić (-Och, w sklepie były dwa lub trzy znacznie brzydsze!) i, o ile się nie mylę, również nowych sukni, kiedy jedzie z Foresterami do Brighton. W DiU Bennetowie zostali przedstawieni wyjątkowo biednie (no świnie i inna żywina pałętająca się po domu), ale Austen nie napisała ich jako podupadłej szlachty, raczej jako rodzinę ziemiańską ze średnim dochodem i wyjątkowo niefrasobliwą głową domu.

      Usuń
    3. Miało być: w DiU z 2005 Bennetowie zostali przedstawieni...

      Usuń
    4. Nie pamiętam, żeby filmowa Lizzie nosiła rozpuszczone włosy, ma takie tylko na zdjęciach z sesji zdjęciowej :) To prawda, film z 2005 pokazuje rodzinę Bennetów jako wyjątkowo biedną, a z tego, co piszesz faktycznie wychodzi, że wcale aż tak ubodzy to oni nie byli - muszę w końcu przeczytać tę książkę, bo widzę, że mam duże zaległości :)

      Usuń
    5. O ile nie rzuca mi się na mózg, to taka scena ma miejsce, gdy Lizzy odwiedza chorą Jane w Netherfield.

      Usuń
    6. Nie, wtedy chyba też ma spięte. Znalazłam zdjęcia z tej sceny, kiedy faktycznie ma rozpuszczone włosy, ale nosi to chyba tylko "po swojej okolicy", więc nie razi: http://costumersguide.com/pride_prejudice/2005brownjumper.html :)

      Usuń
    7. Znalazłam! :D

      https://www.youtube.com/watch?v=zrUd40tmeOQ

      Usuń
    8. No, ładnie! Może po prostu rozwiały jej się po drodze, a potem je spięła? Bo w późniejszych scenie chyba ma je już związane :D Swoją drogą to jestem zachwycona fryzurą Caroline w tej scenie :)

      Usuń
  5. Młode dziewczynki wyglądają w grzywkach uroczo i niezobowiązująco, jednak dorosłe kobiety - już niekoniecznie... przynajmniej według mnie. A grzywka w peruce jeszcze bardziej mi nie pasuje; o wiele ładniejsze były peruki bez niej, z włosami zaczesanymi do upięcia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też zdecydowanie wolę te peruki bez grzywek, ale to pewnie też kwestia przyzwyczajenia :)

      Usuń
  6. Dobrze, że o grzywkach napisałaś, bo chociaż nie pojechałam na piknik do Pszczyny to zastanawiałam się jak się uczesać epokowo skoro mam grzywkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że nie powinnaś się nią w ogóle przejmować. Jak ja miałam jeszcze grzywkę na całe czoło, też nigdy jej nie podpinałam do historycznych upięć :)

      Usuń
  7. Właściwa jest tylko pierwsza wersja Dumy i uprzedzenie...MImo mojej symaptii to Keiry to naprawdę...Pan Darcy był strasznym wymoczkiem w tej parze ..
    Z grzywką jestem jak najbardziej na tak :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, ja tej pierwszej niestety nie widziałam, książki też nie czytałam, więc wersja z Keirą bardzo mi się spodobała. Ale słyszałam, że ta pierwsza jest mimo wszystko dużo lepsza :)

      Usuń
    2. Tak właściwie to ta wersja z keirą jest co najmniej 4 ;D jedna w latach 40-tych, jedna w 70-tych i potem najsłynniejsza, z Firthem i Ehle, no i z 2005 ;)

      Usuń
    3. Rzeczywiście, zapomniałam o tych dwóch poprzednich. Z tej z lat 40 uwielbiam kostiumy, takie piękne lata 30 XIX wieku :D

      Usuń
  8. Jak mi się ogromnie podobają grzywki, żałuję, że nie bardzo w nich wyglądam:(.

    Świetny wpis:)
    Co do szczupłości Keiry, to nie rozumiałam nigdy zarzutu, że nie pasuje do filmu, przecież bez względu na modę, są osoby które mają skłonności do tycia, lub cokolwiek by nie jadły i tak nie przytyją. To, że dziś jest lansowana szczupła sylwetka, nie znaczy, że nie ma pań o pełniejszych kształtach, wtedy musiało być podobnie, tyle, że na odwrót ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko że książkowa Lizzie byłą krzepką, prawie przaśną pięknościa wiejską, której archetyp zakłada pełne, rumiane policzki i zdrową (czyli pełniejszą dla nich, nie zagłodzoną ;p) figurę, to Jane przypominała przeroczystą mimozę ;) Mi Keira nie spasowała, Jennifer Ehle zagrała ją IDEALNIE i raczej nic już mi zdania nie zmieni ... ;D

      Usuń
    2. Narja, dziękuję! Bardzo się cieszę, że wpis Ci się spodobał! :)
      Asiu, też za bronienie jej anorektycznej sylwetki w poście się nie zabierałam :D Co nie zmienia faktu, że pewnie nawet u wiejskich dziewcząt można było spotkać tego typu sylwetki - to w końcu też kwestia genów, czy ogólnych predyspozycji organizmu do tycia. Archetyp nie ma tu nic do rzeczy, w filmach też nie wszystko musi być oczywiste i zgodne ze stereotypami, np. takim wiejskiej dziewczyny ;)

      Usuń
    3. Wiem wiem, często wśród zdjęć z ACW (American Civil War) można znaleźć kobiety i dziewczęta szczuplutkie, choć tam to było uzasadnione - głód w trakcie i po wojnie, ubóstwo, itd ... Tyle że Lizzie była apetyczna, a Jane odpowiadała ówczesnemu kanonowi urody (czyli blond, posągowa piękność o nieprzystępnej urodzie, zresztą w sieci można znaleźć portret, który Jane Austen widziała, i jako wizualizację Jane go traktowała). Dlatego po prostu Keira mi na Lizzie nie pasuje ;) Coż, subiektywne odczucia ;)

      Usuń
    4. Jestem bardzo ciekawa tego portretu "Jane", nie masz może jakiegoś linka do niego? :)

      Usuń
  9. Tak, jak ogólnie panny K. nie lubię, tak w tym filmie jest zupełnie w porządku ;) Jej uroda na wskroś "współczesna" jakoś się odnalazła w epoce (tak samo było w "Pokucie"), tak nienachalnie się stopiła z resztą filmu :D Kościstości można się czepiać, tak samo jej kształtu twarzy, ale akurat tu wybitnie nie psuje kostiumowego efektu. Grzywka bardzo jej pasuje i sprawia, że wygląda w filmie dziewczęco. Jakakolwiek nie byłaby DOKŁADNIE Lizzie w powieści, była przede wszystkim energiczna i właśnie dziewczęca. Fajnie, że, gdy co kilka lat powstaje nowa ekranizacja, autorzy filmu starają się dodać coś od siebie, ale nie przekroczyć pewnych granic, które mogą wymagać już większej wyrozumiałości (jak w najnowszej "Annie Kareninie", której nie dałam rady obejrzeć do końca ;)). Najbardziej w filmach kostiumowych razi mnie nie poruszanie się po obszarze mniej popularnych w danej epoce typów urody, modowych historii itd. czy czasami wypadanie zupełnie poza ramy epoki, ale...nadmierny lub nieodpowiedni makijaż :D Zwłaszcza ten pierwszy przypadek. To, co ma w zamyśle upiększać i jest w dużej mierze powszechną rzeczą współcześnie, w kostiumowcu wygląda czasem dziko dziwacznie :D Na szczęście, w filmach przynajmniej, dziś faktycznie się tylko poprawia, a nie maluje powieki modnymi cieniami ;)

    Najmniej lubię chyba "Księżną" z Keirą. Film jest sam w sobie dobry, ale Keira mi się w nim wybitnie nie podobała (ogólnie myślę, że XVIII stulecie to nie jest epoka, która wszystkim pasuje i jej akurat nie, ale wiem, że zdania są podzielone heheh).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że mamy o niej zupełnie odmienne zdania! To znaczy jak dla mnie Keira jest średnią aktorką, ale uwielbiam jej kostiumowe role - i na przykład o ile sam film "Księżna" zupełnie do mnie nie przemówił, o tyle uwielbiam tam jej charakteryzację, i stroje, i wszystko :D Zdecydowanie, nadmierny makijaż jest wyjątkowo rażący w filmach kostiumowych. Jeśli chodzi o malowanie powiek, to jest to chyba wynalazek całkowicie XX-wieczny i nawet w filmach z akcją w XVIII wieku, kiedy widoczny makijaż był pożądany, zdecydowanie powinno się ich unikać :)

      Usuń
  10. Jakoś grzywka Keiry nie rzuciła mi się w oczy przy oglądaniu filmu - bardziej właśnie to, że była tak chorobliwie chuda, że aż nie pasowała do reszty rodziny :P Ale bardzo fajny post stworzyłaś, który obala wszelkie mity o jedynym "słusznym" uczesaniu na początku XIX w.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! Rzeczywiście, jej figura zdecydowanie odstawała w porównaniu z resztą rodziny - zwłaszcza z Jane zupełnie nie wyglądały jak siostry :)

      Usuń
  11. A co z krótkimi włosami ?:) Oczywiście zasadniczo panny nosiły długie, ale jak już taka młódka owdowiała, mogła pozwolić sobie i na obcięcie włosów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krótkie włosy to już zupełnie inna historia, to w końcu koniec XVIII wieku przyniósł modę na krótkie fryzurki. Z tego co wiem, nosiły takie także i panny, ale to musiałabym już dokładniej sprawdzić :)

      Usuń
    2. A to już na osobny post :) Może być ciekawy, bowiem zazwyczaj panny i w ogóle ówczesne kobiety kojarzone są z długimi włosami.

      Usuń
  12. Brawo! Twoje zdanie jest genialnie uargumentowane. Ja nie miałam zielonego pojęcia o tym, że ludzie zajmują się dyskutowaniem na temat długości grzywki XD. Bardzo ciekawy post i po zapoznaniu się z nim, popieram Cię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, co napisałaś, jest dla mnie niezwykle cenne, dziękuję bardzo! Takie niuanse są dla mnie niesamowicie fascynujące, zwłaszcza że z reguły myśli się o dawnych wiekach dość stereotypowo - że noszono to i to, i nic poza tym. A przecież tak nie było, większość kobiet myślała pewnie mimo wszystko raczej o tym, żeby wyglądać dobrze, a nie modnie :)

      Usuń
  13. Właśnie mieliśmy dyskusję o grzywkach w grupie na facebooku i dzięki Twojemu postowi się rozwiać wszelkie grzywkowe wątpliwości. Dzięki! :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Boże jak tu wspaniale. Nie chce mi się od Ciebie wychodzić. Mogłabym czytać do rana, ale niestety muszę jutro wstać z kurami. Będę często wpadała do Ciebie bo dorzuciłam twojego bloga do ulubionych żeby widzieć jak się pojawi nowy post.

    www.kasinyswiat.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Modna historia , Blogger